@ wróciła... 7 miesięcy z hakiem jej nie miałam (nie licząc oczywiście 9 ciążowych) i proszę... jest... eh :( Ale mimo tego pobiegłam dziś z sąsiadką i wykręciłyśmy (wydeptałyśmy w zasadzie) 7.23 km w 55 min :) Według kalkulatora tutajeszego to jakieś 457 kcal :) jestem wypruta totalnie - nie wiem czy to przez @ czy przez to,że biegłyśmy rano i jakoś tak niezbyt dobrze rozgrzane czy ogólnie jakaś zniżka formy - w każdym bądź razie na dopływ endorfin nie mogłam dziś liczyć - co dziwne. A może były małe i ich po prostu nei zauważyłam a one przeszły obrażone??? nic to - jutro ich znów poszukam, tym razem o stałej porze :)
A... i wiecie co? wolę biegać wieczorem. Nie lubię jak mi słońce przygrzewa w czaszkę bo potem mnie cały dzień nie opuszcza ból głowy. Widoki piękne, ale nie - wolę tak, jak do tej pory i już nie będę kombinować ;)
Mileczna
22 lipca 2013, 09:56no jesli własnie wieczór najbardziej Ci odpowiada to pewnie ,że biegaj wieczorem!!! Ja dziś zaatakuje popołudniu trase leśną :))) bo rano niemoc
Niecierpliwa1980
21 lipca 2013, 16:55Pięknie ci idzie to bieganie-zobacz jak szybko pokonujesz kolejne bariery . Co do pory bieganie-to masz rację-wieczorem zdecydowanie lepiej,choć próbowałam kilka razy wcześnie rano i to było dopiero fantastyczne! Jestem jednak zbyt dużym leniem i wielbicielką snu,żeby zrywać się regularnie o 5 rano,ale polecam kilka razy przebiec się wraz z poranną opadającą mgłą-wrażenia niesamowite :-) Zwierzęta zaskoczone ,że o tej porze ktoś się im pałęta po lesie i takie tam inne przygody...Wczoraj biegałam za to późnym wieczorem i czułam się nieswojo jakoś. Podczas @ też mi się ciężej truchta,lepiej wtedy potraktować to jako lekki trening,bo wszystko opuchnięte.
dorciaw1980
21 lipca 2013, 16:39Ja tez zdecydowanie wole biegac wieczorem:) Swoja droga twarda sztuka z Ciebie :)