ale ciiii.... coś się niby ruszyło w kg. Od środy do piątku nie biegałam i troszkę sobie nawet pofolgowałam z jedzeniem a dziś na wadze zobaczyłam maleńki spadeczek. Może to zapowiedź lepszego? Wczoraj biegi były - jakieś niecałe 7 km raptem, ale sił nam brakowało. Poza tym duszno było. Dziś biegniemy tak samo albo dłużej -okaże się jak z naszą mocą. Głowa mnie boli od wczoraj więc nie jestem w swojej szczytowej formie. Kolana też dają o sobie znać (a po 3 dniach przerwy od biegania było nieporównywalnie lepiej...).
Dzisiaj na śniadanie wymyśliłam placuszki - zrobione na serku danio waniliowym, z 1 jajkiem odrobiną mąki, otrębami pszennymi i wiórkami kokosowymi. Pycha!!! z małego opakowania danio wyszło mi ich 6 - zjadłam 3 i trzymają mnie dość długo więc nie jest źle. Do tego nie są bardzo kolaroczyne więc na śniadanie jako alternatywa dla owsianki mogą być :)
Miał być upał a jest duchota i deszcz... wybieram się na małe zakupki - muszę się zaopatrzeć w biustonosze bo mam co najmniej 10 cm mniej... :)
Agusia948
29 lipca 2013, 10:21udanych zakupów! :) pochwal się później co tam nakupiłaś :P
lovecake33
28 lipca 2013, 22:55Odpoczynek jest jak najbardziej wskazany, szczególnie w takie upały.. Udanych zakupów!
Niecierpliwa1980
28 lipca 2013, 18:12Jeśli tylko poczujesz w taką duchotę,że coś jest nie tak,to nie biegnij-z serduchem nie ma żartów ,a ty dajesz sobie ostatnio popalić. Regeneracja też wskazana,żeby nie nabawić się kontuzji.
dorciaw1980
28 lipca 2013, 12:12no to jest zdecydowany minus odchudzania ;) malejący biust przy takich upałach chyba wszystkim siły spadają. fajnie, że mimo nich się trzymasz:)
patrishiia
28 lipca 2013, 12:08Gratuluję kochana.Nawet m ałe spadeczki cieszą,nie ma to jak spadające kilogramy na wadze to jest to co najbardziej cieszy ;-)