wczoraj miałam straszny dzień :/ masakra po prostu. nie pojechałam do pracy myśląc że mam wolne a tu telefon ze miałam być na 14... no to pędem się zebrałam i pojechałam. w pracy bez gaf się też nie obeszło.... a jak byłam rano biegać to zaczepiło mnie jakiś 2 gości ale uciekłam... jeszcze jak byłam na myjni z autem to karsher się popsuł i czekałam 1,5 h na mycie auta :/ oj źle :(
i teraz coś odnośnie mojej wagi... wiecie co jem ładnie pięknie i ćwiczę w tygodniu a w weekend zawalam wszystko :(
było już 68,5 a po weekendzie znowu 70 kg...
mimo że wczoraj biegałam to dziś na wadze 69 kg
ja chyba nigdy nie będę ważyć te upragnione 65 kg ...
dziś lekkie jedzonko, zrobię abc i pośladki. a na 19 do 24 do pracy i tam będzie wysiłek fizyczny...
miłego dnia!