Wczoraj czytkając jeden z pamietników stwierdziłam ,że mój mąż przeszedł przeminę :)) Kiedy zaczynałam w tym roku nad soba pracować miałam tak silne postanowienie ,że nie przeskadzało mi to że On je "normalnie". Planowałam jadłospis dla siebie i osobny dla niego. Bywało ,że gotowałam dwa objady ... az tu nagle... Uświadomiłam sobie ,że juz od jakiegoś czasu on je to samo co ja. Nawet z chleba zrezygnował - to juz jest szok. Oznajmił ,że on tez będzie chudł bo jeansy ma jakieś za małe. Przyznam szczerze ,że razem jest o niebo łatwiej. W zasadzie na produkty, które wykresliłam z jadłospisu nie mam jakoś ochoty - on tez nie. Jeść zdrowo wkońcu zupełnie nie oznacza jeść nie smacznie - wręcz odwrotnie!!!
Mileczna
1 marca 2013, 13:29Jak najbardziej każdemu zyczę wsparcia .... frytki i kobiety :))) fajnie wyszło.
clerence
1 marca 2013, 12:51OO to gratulacje, super jest mieć wsparcie w tak bliskiej osobie i rzeczywiście jest lżej:) Mój mąż ostatnio też stwierdził że ma za ciasne spodnie i też już je to co ja ;)
milcia28
1 marca 2013, 12:45Miało byc kotlety:) słownikiem pisalam;)
milcia28
1 marca 2013, 12:44Ach aż zazdroszczę,mój przy mnie zajada frytki, kobiety ale on z tych którzy jedza ciągle a nie wchodzi na nich:)
mala2580
1 marca 2013, 12:34super, że masz wsparcie.. i to w najbliższej osobie:) Powodzenia życze.;)