Dziś po lekturze jednej z moich ulubionych motywatorek "nigdyniekochalam" doszłam do wniosku ,że jej historia jest bardzo zblizona do mojej. Z tym ,że ona szybciej podjęła decyzję na jaka ja czekałam niem 3 lata. Decyzję oczywiscie o "zabraniu się za siebie".
Podobnie jak Viktoria przyszedł moment ,że wkońcu znalazłam "tego faceta". W zasadzie aby podbic jego serce nauczyłam sie gotować. Więc nie trudno się domyśleć ,że jak tylko zamieszkaliśmy razem wymyslnym kolacyjkom i objadkom końca nie było. Mamy podobne smaki, oboje uwielbiamy jeść. Nadprogramowe kilogramy u mnie pojawiały sie raczej powoli przytyłam mniejwięcej w 19 kg w 3 lata - to chyba nie tak szybko. I stwierdzam ,że szkoda że nie szybko. Myślę ,że gdyby wzrost wagi był gwałtowniejszy szybciej by do mnie trafiło że nie moge jest tyle co Tomek i że poprostu tyje. Zasadniczo nigdy nie miałam problemów z wagą. Zawsze uprawiałam duzo spotu więc jakos ciężko było mojej głowie zrozumieć ,że to właśnie ja mam problem z otyłością. W zeszły roku wzielismy ślub. Oczywiście strasznie sie niby odchudzałam do daty slubu żeby dobrze wyglądać. Efekt był taki ,że osiagnełam najwyższą swoja wagę 89 kg. Zdecydowanie strwierdziłam ,że jak przekroczę 90 to sie naprawde załamię. I nastapiła pierwsza faza odchudzania. Tak wyglądałam ważąc 89 kg - oczywiście zawsze schowana za Pana Pancia :)
Wtedy przeszlismy na diete wspólnie. Wynik u mnie -7kg ,ale jakoś końcem października samozaparcie zanikło i do świat miałam już +4kg czyli 87 w sumie. I tak naprawdę to potrząsnęła mna babcia tekstem "ty znowu przytyłaś zamiast schudnąć". Na babcię nie mogłam sie gniewać - bo oczywiście na podobne uwagi mamy reagowałam fochem do kwadratu. I niby slyszałam juz takie uwagi milion razu ,ale widać to był ten o jeden raz za dużo. I tak od stycznia trzymam się do dziś. A z wami to się będę trzymać do końca świata :) Póki co mój wynik to 7,6 kg. Niestety od 2 tygodni waga stoi ,ale walśnie dzieki wam nie mysle o tym wcale.
Poprostu: Alleluja i do przodu!
grubelek1978
14 marca 2013, 10:25pewnie, ze potrafisz ... w sobotę czeka mnie wielki sprawdzien... I Konkurs Bab i Mazurków ... w jury nie będe na szczęście, bo jak to ioceniać bez jedzenia...
kasiqa22
13 marca 2013, 20:45piękne podejście! z takim podejściem stracisz te kg o wiele szybciej niż przybrałaś:)
grubelek1978
13 marca 2013, 17:08no i pięknie :) ja mojego D rozpieszczam daniami tradycyjnymi lub mega wymyślnymi :) kocham D i kocham gotować, a kiedy widzę z jakim apetytem zjada.... ponadto zajmuję się kołami gospodyń wiejskich, konkursami kulinarnymi i spółdzielniami cateringowymi -więc cieżko bardzo mi walczyć z nadwagą ... ale staram sie być dzielna, nie wstydzę się mówić że jestem na diecie i prosić aby mnie nie kuszono a nawet wspierano... a teraz szczególny czas, wystawy przedświąteczne tyle pyszności i uchhhhhhhhhh ciężko będzie bardzo!!!
MalinowyNosek
13 marca 2013, 14:37Ładny spadek ,oby tak dalej !