Doprawdy sama siebie nie poznaję :) Dlaczego? A no dlatego bo dziś stwierdziłam ,że naprawde robie dziwne rzeczy :) Dziwna rzecz nr jeden : zaczełam ostawiać domowy fitnes i o zgrozo - podoba mi się. Cięzko mi wszak wytłumaczyc dlaczego wczesniej uważałam ,że to nieco głupie - tu przepraszam wszystkich za to że tak myslałam:)) Myśle ,że było to skutkiem mojego lenistwa. W ten sposób mój sprytny rozum usprawiedliwił swoje lenistwo - nie ćwicze bo to głupie a nie dlatego ,że mi sie nie chce (kretyństwo na maxa). To samo się stało z bieganiem ... miałam milion teorii na ten temat ,a konkretnie dlaczego bieganie jest głupie :)) Generalnie uważam ,że słusznie się do tego nie zmuszałam ...wybrałam nordick walking - zawsze to ruch bądź co bądź. No tak czy tak od tego tygodnia ruszam z rozbiegiwaniem. Bardzo dziekuje Gruszkinowi za plan treningowy w tym temacie :)) Gdyby ktos miał ochotę to powielam:
http://www.odchudzamsie.pl/odchudzanie/jak-zaczac-bieganie-stuprocentowa-recepta-na-sukcess
No faktem jest ,że waga terrorystka stoi juz chyba od miesiąca. No nic - taki los. Mam nadzieję ,że mi miesnie rosną :)) Tak czy tak czuje się bardzo dobrze. Dieta jest sooper. Bardzo to dziwne ale im dłużej jem zdrowo tym bardziej nie smakują mi tłuste kaloryczne potrawy. Mój mąż uwielbia pieczone pasztety - porostu musi byc na stanie. Nie jest to zapewne najbardziej kaloryczna potrawa świata - ale jednak wieprzowe miesko i sporo tłuszczyku jest. Ja zdecydowanie tez bardzo lubiałam-jak się okazuje. Wczoraj z wielkim zdzwieniem stwierdziłam ,że juz mi nie smakuje - za tłuste i jakoś za bardzo świnkowe :)) Bardzo mnie to ucieszyło. nie wyobrażam sobie obiadu bez warzyw. Mięsko owszem - ale chude. Ach jeszcze tyutułem tego cholernego dwudniowego szkolenia. Wytrzymałam 2 dni mając pod nosem talerz z ciastkami. Faktycznie nie specjalnie przepadam za słodyczami ,ale 8 godzin w sytuacji burczacego brzucha i tak wydaje mi sie sukcesem. Zaopatrzyłam się w pomidorki koktajlowe - nieco się wszyscy na mnie gapili jak na kosmitę ...ale co mi tam.
Bez wymówek od dzis znowu trening i dietka. Powodzenia zycze wszystkim!!!
jestemaleznikam
16 kwietnia 2013, 00:32świetnie Ci idzie, a co do tłustych potraw to się zgadzam w 100% ostatnio nie mogłam przełknąć kawałka placka ziemniaczanego za tłusty się okazał a kiedyś tak lubiłam ;(
gruszkin
15 kwietnia 2013, 22:57Cieszę się, że się przydał :* Ja od jutra chcę zacząć, dziś miałam, ale wpadł mi extra klient i się zrobiło chłodno ;(
Aria.
15 kwietnia 2013, 22:19Ciesze się ze tez zaczynasz bieganie i dziekuję za ten link bo mialam go wczesniej ale wykasowala m isie historia przeglądarki i nie mogłam znaleźć tej strony więc po milion razy dziekuję jestes wielka:*
papiszynka
15 kwietnia 2013, 21:35jej, też bym chciała nie lubić słodyczy :D
schmetterlingjojo
15 kwietnia 2013, 19:57to zaraz mnie prosze dziwnoscia:-) chetnie pochoruje ;-)
Tazik
15 kwietnia 2013, 11:38Bardzo fajny artykuł !!! Ja przeczytałam podobny dla początkujących biegaczy :) No tylko własnie zrezygnowałam z marszobiegów, tylko od razu do bardzo wolnych i krótkich biegów przeszłam. Ale było wtedy jakieś -10 stopni i bałam się, że się przeziębię, jak się zgrzeję na biegu, a potem na marszu będę stygła ;P Ale teraz? Idealne warunki żeby zacząć trenowanie ! :) Mocno trzymam za Ciebie kciuki ! Będę śledzić Twoje treningi i postępy- które są nieuniknione!!!
karla1974
15 kwietnia 2013, 11:35Ja w bieganiu sie zakochałam, dzięki jednej z Vitalijek...wcześniej ćwiczenia z Mel B. i Chodakowską, poprawiły mi kondycje i prawie 4 kiloski pożegnałam. Ale jak zaczęłam biegać to zrozumiałam, że to forma ruchu dla mnie, poprostu czerpię z niej przyjemnosć, większą niż z ćwiczeń w domku. O dziwo mój biego marsz od początku wynosi 60 minut w tym ok 15 minut na serie ćwiczeń na przyrządach siłowych w parku. Biegam od tygodnia i już cały mój dystans ok 6km w większości przebiegam oczywiście truchtem. Stojąca waga po rozpoczęciu biegania ruszyła ale aktualnie stanęła, no ale centymetry schodzą. Trzymam mocno za Nas kciuki :)
gzemela
15 kwietnia 2013, 09:55Obrałam sobie datę (wesele kuzynki) żeby się jakoś zmotywować, bo bez konkretnego celu jakoś w ogóle mi nie szło ;)
Rubakota
15 kwietnia 2013, 09:32U mnie dzisiaj rada budowy i pewnie dziadygi zostawią niezjedzone ciastka w kuchni... I będą pachnieć i kusić... Ehhh w wielkim poście przetrzymałam kilka rad budowy i się nie złamałam więc dlaczego dzisiaj miałabym się złamać?
gzemela
15 kwietnia 2013, 09:13Chyba wszyscy przechodzą podobne okresy i dylematy w trakcie diety. Teraz jestem w fazie zwiększania ilości zjadanych warzyw ;) Na mnie w pracy patrzą, jak na kosmitę, dlatego że nie jadam ciastek. Codziennie podsuwają mi je pod nos, ze może w końcu się złamię ;)
SandyCastle
15 kwietnia 2013, 09:11najwazniejsze to zmotywowac sie do cwiczen a jak motywacja jest to juz jakos poleci :) Powodzenia