Wczoraj mniej więcej o 16 jadłam pierwszy normalny posiłek po w zasadzie 48 godzinach przymusowej głodówki...oczywiście przy tej jelitówce w poniedziałek wieczorem wmusiłam w siebie jakąś miseczkę jogurtu i troszkę kaszki ...ale po pierwsze byłam zbyt słaba żeby jeść, a po drugie spałam cały dzień. Wczoraj znowu jogurt i ryżowy chlebek. A mąż mój złoty ugotował "rosołek" na piersi kurczakowej i tak się na to po pracy rzuciłam jakbym tydzień nie jadła...spokojnie mój malutki żołądek przyjął tylko jeden talerz rosołku ,ale z pokrojonym mięskiem kurczaka.
Myślę ,że jestem na tyle już dzisiaj wyleczona że mogę spokojnie wieczorem pobiegać. Trasa już z wujkiem google ustalona. Ustalając trasę zszokował mnie mój zasięg. Przez pierwsze 3 miesiące roku kiedy nordick walkingowałam jakoś się nad tym zupełnie nie zastanawiałam. Pies pod pachę...potem kijki w ręce i przed siebie. Raczej liczyłam czas szybkiego marszu niż przebyte kilometry...a teraz :)))) Niedługo cały ten mój śmieszny garwolinek będę obiegać do okoła...no wioski mi zbraknie. Nie jestem z tąd więc takie wycieczki cholernie mnie ciszą bo lubię poznawać, a nawet czasem to wręcz odkrywać okolicę. Niesamowite jest to ,że jak gdzieś mieszkasz od urodzenia to czasem właśnie przyjezdni wiedzą o okolicy więcej niż ty - przyznam ,że pewnie ja sama okolic mojego domu rodzinnego nie znam na siódmą stronę. Tak czy tak niecierpię jak ktoś mówi ,że mieszka w nudnej okolicy...bo prawdopodobnie jej rzetelnie nie poznał po prostu.
Na koniec bym wam chciała troszkę o yerba mate "poagitować" :)) Dostaliśmy pierwszy zestaw do yerby jako prezent ślubny...ja zakochałam się od razu. Choć przyznać muszę ,że ma specyficzny smak i zapewne nie każdemu odpowiada. Ja pije yerbę od sierpnia mniej więcej ,w zasadzie z przerwami tylko na urlopy. Podobnie jak wczesniej piłam kawę z przerwami na urlopy. Widać w dni wole od pracy pobudzanie kofeiną nie jest mi potrzebne:) Tak, tak kofeiną...yerba mate ma większą zawartość kofeiny niż kawa - ale nie przerażajcie się nie jakąś gigantyczną. Ja piję yerbę w tych śmiesznych naczynkach (które to włąśnie nazywają się mate - z tąd yerba mate ..czyli w wolnym tłumaczeniu herbata ,bądź zioło w naczynku) ,ale są jak najbardziej dostępne herbaty normalnie w formie torebek ekspresowych. Nie będę się tu doktoryzować na temat historii i właściwości yerby ,ale wklepując "yerba mate" w google wyskoczy wam milion artykułów od wikipedii począwszy, skończywszy bóg wie na czym :)) W ramach ciekawstki to do dziś w Argentynie działa plantacja (o nazwie Amanda dla ścisłości) założona przez polskich imigrantów. A wspominam o tym w ogóle dlatego ,że yerba mate jest dodatkiem do suplementów diety o działaniu odchudzającym. Oczywiście nie jest to żadne zioło cód ,że pozazywasz je miesiąc i schudniesz 24 kg...ale nieco przyspiesza metabolizm, ogranicza łaknienie i takie tam. Podobnie jak kawy nie zaleca się jej kobietą w ciąży. No ja bardzo zachęcam...jeśli nie w formie naparu to w formie tabletkowej. I przyznam szczerze ,że naczynkiem zrobiłam w biurze furorę (oczywiście żart :)) Moje naczynko wygląda mniej więcej tak..
gzemela
16 maja 2013, 10:29Też kiedyś piłam yerbę i mam naczynko, ale jakoś w krew mi nie weszła ;) Teściowa skosztowala i podsumowała, że co to za trawsko ;)
sloneczko1990
16 maja 2013, 00:09Może też się skuszę na tą yerba mate skoro ma takie dobre właściwości. Jak na razie od czasu do czasu popijam czerwoną herbatę. Dobrze, że już jest Ci lepiej :)
holka
15 maja 2013, 19:13Fajnie,że napisałaś o tej Yerba mate a gruszkin dodała swoje doświadczenia :) i życzę Ci abyś jak najszybciej odzyskała siły do biegania!
grysienka
15 maja 2013, 13:40Dawno mnie tu nie bylo, ale widze ze rezultaty piekne. Gratuluje :)
Evcia1312
15 maja 2013, 12:37POZDROWIENIA
gruszkin
15 maja 2013, 10:58A na mojego syna jak dziwnie patrzą jak bierze materkę na uczelnię ;)
tuti83
15 maja 2013, 10:57jejaaaa ja cię podziwiam że masz siłę biegać... po jelitówce? ja ledwo żyje tak mnie alergia wykańcza a ty po takich ekscesach chcesz biegać... uzależniłaś się :) hihi
Fitella89
15 maja 2013, 10:56Dokładnie biegaj. To jest dobre na wszystko. I spalisz kalorie i się dotlenisz. I zlapiesz trochę endorfin przy okazji :-)
gruszkin
15 maja 2013, 09:42A i dzięki za odganianie złych duchów... chyba sięgnę po silniejsze leki... :(
gruszkin
15 maja 2013, 09:41Ja nie lubię materek z tykwy, wolę te drewniane, nie nagrzewają się tak. A yerba z torebki błeee. I bombilla lepiej jak jest rozkręcana łatwiej wyczyścić. Mnie zaraził yerbą dwa lata temu wujek z Argentyny (Polak, tam urodzony i wychowany) przywiózł jako upominek. Kupuję tylko Amandę i Rosamonte, bo on powiedział, ze to są najbardziej popularne gatunki w Argentynie (z tych co znaleźliśmy na allegro) A apetyt faktycznie hamuje, no i ten rytuał. Tylko, że w Argentynie z jednego naczynka potrafi pić do pięciu osób, tak jak fajkę pokoju, co mi zupełnie nie odpowiada, u nas każdy w domu ma swoją materkę i bombillę. Wujas fajnie wymawiał, brzmiało to jak "bombizia" No i trzeba pamiętać żeby nie przesuszyć naczynka ani nie zapleśnić go, jak ktoś pije okazjonalnie to są gliniane. Ale się rozpisałam...