No sama nie wierzę w to co piszę ,ale chyba naprawde pierwszy raz w życiu mam cos jakby jesienną depresję. Zważając jednak na fakt ,że depresja to powazna choroba zostanę może przy apatii jakiejś cholernej. Wszystko przez to ,że takie krótkie te dni. To jakas masakra jest. Nie moge sie od dwóch tygodni zmusic do tego żeby wyjść pobiegać kiedy juz jest ciemno. Zasadniczo nigdy nie przepadałam za bieganiem po ciemku ,ale z drugiej strony nigdy tez nie odczuwałam aż takiego wstrętu na sama myśl o tym. Biegam tylko w weekendy. I wtedy się moge wybrać nad moje jeziorka i jeste nieprzeciętnie. Ale to żaden trening 2 x w tygodniu ,w dodatku dzień po dniu więc żadne forsowanie nie wchodzi w grę. Ot taki mocno przyspieszony spacer i tyle. Tutaj nie ma w zasadzie oświetlonych parków ,chodniki i wszelkie alejki też są stosunkowo słabo oświetlone. No ,ale można to raczej uznać za wymówkę. Poprostu mi się ta jesień nie podoba i tyle. Mimo to zaskakująco dobrze idzie mi kontrolą jedzenia -0 i pewnie tylko dlatego nie tyje przy tak ograniczonym ruchu. Ale nic to ,zwiększam ilość Chodakowskiej i czekam aż tęsknota za fajnym treningiem biegowym bedzie większa niż niechęc do pogody. Dodatkowo zaczęłam juz lekcje Holenderskiego - no język jak język ,łatwo nie będzie :))). Najtrudniejsze jednak w tym nauczaniu jest na powrót przywyknięcie do całkowicie zajetych popołudni. Odzwyczaiłam sie tez od odrabiania lekscji itp. - może dlatego te ostatnie dwa tygodnie tak mi dały w kość i wszystko znowu jakies niepoukładane. Ale looz - poukładam to jakoś ! I będę"spreek Nederlands" jak cholera :)))
ana-banana
21 listopada 2014, 01:26przez dwa miesiace pracowalam z ludzmi z Shell Nederlands, az mnie wszystko bolalo jak oni mowili. Czy Ty nie pracujesz w labie przypadkiem? pozdrawiam. ha ha wszyscy psiocza na pogode. Jestescie niewdziecznicy. Zapraszam do mnie gdzie mamy praktycznie polarna noc i -20 od poczatku listopada i bedzie nawet do -50 a zime wyniesie sie kolo maja.
Mileczna
21 listopada 2014, 08:33no wstydzę się :(((( za to jojdanie - juz nie będę! Hhihi no poczatki z tym językiem były straszne ..w senise jak tu przyjechaliśmy. Teraz nawet zaczynam myśleć ,że jest on wręcz śpiewny - ale może tak być ,że staram się znaleść nieistniejące dobre strony :)))) A ja mam w labo gostka ,który właśnie się z żona przeprowadził z Kanady bo stwierdzili że maja już dość tego mrozu :) I on tu faktycznie nie narzeka na pogodę wcale :)
MllaGrubaskaa
20 listopada 2014, 12:40Fakt pogoda paskudna, już nie pamiętam kiedy ostatnio słońce widziałam. Ja po ciemku mogę biegać, ale staram się tego nie robić bo na moich ulubionych ścieżkach pod lasem jak jest ciemno pałętają się dziki, a nie wiem czy jestem na tyle szybka żeby przed nimi zwiać ;))
Mileczna
20 listopada 2014, 14:55no to juz całkowity hardcore :)
Niecierpliwa1980
19 listopada 2014, 00:52Taka dupna pora,trzeba to jakoś przetrwać :-) wyłaź na trening,przestań marudzić.Od razu poprawi ci się humor. Na uszy słuchawki i lekcja holenderskiego i już ci się znajdzie chwilka na bieganie .
ulawit
18 listopada 2014, 21:04Ktos tam nizej dobrze zapoponowal, jesli masz w tygodniu mozliwosc to sprobuj sie przerzucic na bieznie, moze bedzi latwiej :) sama teraz nie biegam na zewnatrz bo pogoda strasznie zniecheci staram sie dreptac po biezni, zeby nogi nie zapomnialy co robic ;) niby nito samo, ale zmeczyc sie mozna i o razu lepszy humor :) Ciesze sie, ze dietka utrzymana i niech tak dalj bedzie, pozdrawiam!
Miklara
18 listopada 2014, 17:34Mnie też dołuje ten jesienny okres, chociaż na listopad w Polsce nie ma co w tym roku narzekać. Ja też pauzuję ale ze względu na chorobę ;) Nie poddawaj się marazmowi, może skup się teraz na nauce a do biegania pełną parą wrócisz na wiosnę. Albo pomyśl o siłowni i bieganiu na bieżni. Głowa do góry!
Magdalena762013
18 listopada 2014, 16:55Oj tak - takie lekcje i to pewnie po pracy, wyczerpuja strasznie. Wiec na pewni z tego powodu Ci sie tez nie chce. A jakby tak maz z Tobą biegał, to na pewno byloby latwiej jak jest ciemno. A tak? Moze faktycznie bieznia to najlepszy wybor???
Mileczna
19 listopada 2014, 09:07o niczym bardziej nie marzę jak o tym żeby mąż ze mną biegał - ale to jest tak samo możliwe jak współny trening na księzycu :)))) ...ale nie łamiemy się - prawda?
Magdalena762013
19 listopada 2014, 18:58E, ogdy nie mow nigdy:). A jakby chociaz jechal obok Ciebie na rowerze? Moze to jest chociaz jakis pomysl mozliwy do realizacji?
holka
18 listopada 2014, 13:44kardiamit fajną motywację napisała ;) A Ty kochana przecież nie jesteś jakims cyborgiem tylko człowiekiem na dodatek kobietą,która może miewac nastroje :) I tak dzielnie walczysz - dieta,cwiczenia,kurs języka i to cholernie trudnego - to mało?! Biegania na pewno nie porzucisz...wrócisz do niego na 100% :)