Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
przytyłam ,ale schudłam - czyli jakaś ty babo
głupia :)


Naprawdę czasami to już siły nie mam - do siebie. W sobotę wiadomo ważenie. I załamka ,bo waga pokazała wzrost i to aż o 0,7kg. No to się oczywiście zachowałam baardzo bohatersko i całkiem się rozlazłam od tego. Gęba mi się wykrzywiła w uśmiechu odwrotnym i generalnie postanowiłam ,że mnie nic nie pocieszy i w ogóle mi źle ,bo tyle ćwiczę i trzymam dietę a tu taka dupa. Żeby nie było pomierzyłam się też i w cm względnie constans ,choć uznałam że mam większy obwód w udzie. Sprawdziłąm odrazu na "za dużych" spodniach i spodnie tego nie potwierdziły. No w każdym razie sobote zmarnowałam na uzalani się nad sobą ,mąż obserwując to stwiedził że rozwiązanie jest na mój smutek proste: nie ważyć sie wcale - w sumie jak nie mam do tego dystansu ,to chyab jedyn rozwiązanie. I tak zmarnowałam całą sobotę ,ale w niedzielę już słońce było tak cudowne że stwierdziłam w dupie mam. Tyje czy nie tyje ,jade nad morze - pobiegam trochę. I tak niedzielę przejechałam 29,4 km na rowerze ,przebiegłam 6,3 km i do tego jeszcze pospacerowałam 7,5 km. Zapuściłam się w nowe tereny ,z tej radości biegowej troszkę pobłądziłam :) Skutkiem czego naprawdę sobie niezły wycisk dałam ,i w zasadzie to jedyne o czym myślałam wczoraj wieczorem to jakim dzisiaj bede mega zakwasem.... a tu nic. Nawet jednego mieśnia nie czuję - nie moge powiedzieć ,że mi przykro z tego powodu. No ,ale jeszcze o tym schudnięciu wypada napomknąć. Generalnie waże się zawsze w soboty ,na czczo i w ogóle. Ale ponieważ w daawnych czasach ,kiedy wazyłam się codziennie zauwazyłam ,że o ile w sobotę zazwyczaj mam najnizszą wagę to w poniedziałek jest ona najwyższa. I tak sobie kontrolnie wchodze tez w poniedziałek ,nie zawsz to nawet zapisuję. No i sobie wlazłam i dziś ,i porównując do wagi sprzed tygodnia mam spadek o 1,6kg! I nic tu raczej dodać się nie da po za tym: jakaś ty babo głupia :))) Dlaczego głupia? A no dlatego ,że się tak uczpiłam tej szklanej idiotki ,a przeciez wiem lepej od niej ile ćwiczyłam w z zeszłym tygodniu (a ćwiczyłam dużo) i ile jadłam w zeszłym tygodniu (jadłam odpowiednio :) Od 1 marca mam juz na liczniku 93,5 km (rower+chodzenie+bieganie) oraz 4 Chodakowskie w zeszłym tygodniu. A dałam się tak zmanipulować wadze głupiej :) No nic ,mamy poniedziałek więc znowu można wszystko zaczać od nowa. Do roboty zatem!!!

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    16 marca 2015, 14:41

    Wagi to złośliwe urządzenia, trzeba traktować je z przymrużeniem oka i nie przejmować się ;))

  • Eilleen

    Eilleen

    9 marca 2015, 22:19

    Powinnaś być z siebie dumna i ze swojej kondycji - tyle km przejechałaś, przebiegłaś i przespacerowałaś a zero zakwasów :-)

  • kachna_grubachna

    kachna_grubachna

    9 marca 2015, 21:16

    wspieram i ściskam <3

  • ulawit

    ulawit

    9 marca 2015, 17:58

    Te szklane zolzy takie sa. Wazyc sie można ale nie brac do głowy i robic swoje :-) ja potrafie mieć z tygodniu takie skoki, ze powinnam ciagle płakać ;-) a wymiary mówią zwykle cos innego (choc aktualnie sie zatrzymaly). Dobrze ze sie nie zalamalas i spedzilas weekend aktywnie, o to chodzi :-)

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    9 marca 2015, 17:10

    Dobrze, ze zlosci poszlas pojezdzic, pobiegac, pochodzic, a nie pojesc:))))). Waga sie odwdzieczyla.

  • holka

    holka

    9 marca 2015, 15:20

    Waga czasem jest po prostu GŁUPIA i już :) A Ty kochana "sportówko" dajesz czadu naprawdę wzorcowo!

  • Pokerusia

    Pokerusia

    9 marca 2015, 10:33

    u mnie waga też zbytnio nie łaskawa ale wczorajszy tekst męża: ,,Kochanie ale masz pięknie twardą pupę...,, podniósł mnie na duchu jak nie wiem co,hehe i już jestem mega szczęśliwa,że jednak te moje wysiłki nie idą na marne. Takie z nas Kobietki, doszukujemy sie problemów wszędzie,hehe Udanego dnia!

    • Mileczna

      Mileczna

      9 marca 2015, 10:56

      chyba na tym sie trzeba skupić i cieszyc z takich zmian ,a nie patrzeć na głupia wagę - i niby to wiem ,a się właśńie jak ta głupia baba przejęłam

  • kiryaa

    kiryaa

    9 marca 2015, 10:11

    A nie pomyślałaś o prostym wytłumaczeniu ? (chyba ze nie doczytałam ) Po prostu dużo ćwiczysz. Rozrasta Ci się masa mięsniowa wiadomo, że miesnie są cięższe od tłuszczu stąd pozorny wzrost wagi. Tak naprawdę schudłas :)

    • Mileczna

      Mileczna

      9 marca 2015, 10:53

      no cóż mam wielka nadzieje ,że tak jest ...ale regularnie ćwicze dopiero od 3 tygodni ...specem nie jestem ale chyba to trochę wcześnie na jakiś przyrost masy mięśniowej - a może właśnie nie za wcześnie :)

    • kiryaa

      kiryaa

      9 marca 2015, 12:00

      Absolutnie nie! :) Też nie jestem żadnym specem, ale też jak poprzednim razem (hmm ;/) ..się odchudzałam i regularnie zaczęłam cwiczyć (kardio, siłowe, modelujące) to początek mnie przyłamał. Wydawało mi sie ,że teraz powinna waga lecieć w dół jak szalona a tu nawet pare deko więcej i długo stała w miejscu. Teraz już wiem , że dzięki temu, że w tedy się nie poddałam w koncu waga zaczęła lecieć w dół. Kiedy miesnie zaczęły ten tłuszcz wypierać. Pamietam, że na domiar wszystkiego początkowo obwody np nóg i brzucha się zwiększyły ! Nóg , wiadomo, a brzuch (dopiero jak porównałam zdjecia dotarło do mnie, ze dzięki ćw. na m. brzucha po prostu zamiast wisieć podniósł się na dzien dobry do góry i stą pozornie więcej w obwodzie. Bądź cierpliwa a na pewno Ci się oplaci :)

    • Mileczna

      Mileczna

      9 marca 2015, 13:06

      no w sumie racja ... juz dawno tak regularnie nie ćwiczyłam ..wczoraj jak sie storiłam w leginsy biegowe to mi jakis taki dziwny ten tyłek wydawał podniesiony - może się to faktycznie juz zaczeło modelować ,ale póki co jest i tłuszcz i mięśnie więc.... wlałaś w moje serce sto litrów nadzieji :) dzięki!

  • Kenzo1976

    Kenzo1976

    9 marca 2015, 10:04

    Mam to samo z ta franca ! Buziaki i rób swoje :-))

  • Miklara

    Miklara

    9 marca 2015, 09:40

    Te wagi są okropne, wiem coś o tym. Na swoim przykładzie - w sobotę rano waga 68,3 kg a dzisiaj 69,4 kg. Wzrost o ponad kilo. Co prawda w sobotę byłam na imieninach, wczoraj odwiedzili nas znajomi ale było w miarę dietetycznie jednak było winko czerwone. Biegałam wczoraj 13 km a i tak zamiast spadku mam kilogramowy wzrost. Nic nam nie pozostaje innego jak kontynuować swoją walkę. Wstaw kiedyś jakieś fotki z tych Twoich wypraw nad morze.

    • Mileczna

      Mileczna

      9 marca 2015, 10:55

      no wstaiałam swego czasu regularnie ...ale tak doszłam do wniosku że zawsze to wygląda tak samo :) plaża ,woda :) fakt ,że te wydny tu są bardzo fajne ,ale na zdjęciach tez imponujaco to nei wygląda...może jak się zazieleni

  • wiosna1956

    wiosna1956

    9 marca 2015, 09:38

    oczywiscie że rób swoje !!!!!!! pozdrawiam

  • alicja205

    alicja205

    9 marca 2015, 09:12

    Sama wiem jak mnie waga potrafi zdołować..dobrze, że wszystko przeanalizowałaś i doszłas do konstruktywnych wniosków :-) Ja niestety nie mam juz pomysłu co powinnam zrobic, aby schudnąć.. :-( Dzisiaj kolejny wzrost.. ręce mi opadają.. czyli przez wekeend wzrost o 1,3 kg (!!) rozpacz po prostu... Brawa dla Ciebie za tyle aktywności!! Pozdrawiam cieplutko

    • Mileczna

      Mileczna

      9 marca 2015, 09:14

      chyba nic nie pozostaje tylko robic swoje i nie przejmować się - waga sie w końcu opanuje ,zołza jedna

  • fiterka

    fiterka

    9 marca 2015, 09:03

    może to woda ,nie łam sie kochana ,kobiecy oragnizm juz tak czasem ma ....pięknie walczysz to waga spadnie na 100 %,pozdrawiam

    • Mileczna

      Mileczna

      9 marca 2015, 10:58

      no z tym faktycznie mamy trochę przerabane ...ale nic to :)