Wobec braku moich postępów w utracie wagi postanowiłam przyjrzeć się swoim poczynaniom. No i lekko mówiąc się zdziwiłam!
Okazuje się, że jednak zjadam zbyt dużo, mimo, że wydawało mi się, że mam deficyt kalorii. Dlaczego? Z powodu podjadanie malutkich kęsków tu i tam. Często nie wyrabiałam się ze zjedzeniem posiłku o właściwej porze i po godzinie, dwóch jestem głodna. więc na poczekaniu coś tam sobie podskubywałam - tu orzeszka, tu kawałek skórki chleba, tu kawałek fileta z indyka, tu pół jabłka.. Mimo to myślałam, że mam deficyt kalorii, ponieważ nie zjadałam kolacji lub ją mocno redukowałam.
Popełniałam podwójny błąd. Po pierwsze nie jedząc kolacji - a ćwiczyłam intensywnie wieczorem. Narażałam swoje mięśnie na katabolizm (zjadanie się mięśni), gdyż nie dostarczałam im dawki białka i węglowodanów po treningu. Drugi błąd to nadwyżka kaloryczna jaką generowałam. Po dokładnym przeliczeniu okazywało się, że jednak za dużo żarłam!!! Początkowo starałam się pamiętać ile zjadłam rzeczy ponad jadłospis. Następnie, żeby lepiej to sprawdzić, postanowiłam zapisywać ile zjadam rzeczy, które nie były wyszczególnione w mojej diecie. Najpierw na oko, a potem zaczęłam wszystko ważyć. To i tak mnie nie uświadomiło. Dopiero, jak policzyłam ile to wszystko ma kalorii (korzystając z Vitaliusza) - włosy stanęły mi na głowie. Żeby była jasność - to nie były jakieś wielkie ilości, ale już wystarczały, żeby mi tłuszczyk nie znikał..
Np. Brak kolacji, a na to konto w ciągu całego dnia:
- zamiana jogurtu naturalnego (którego nie toleruję) na joguś waniliowy w koktajlu
- 7g migdałów
- 40g chleba
- 30g jogusia waniliowego
- 50g jabłka
- 20g pestek słonecznika
- 50g kiełbasy wędzonej własnej roboty (70% udziec z indyka, 30% wieprzowina)
- sok tłoczony z jabłek - 2 szklanki
- 10g jajka więcej niż w przepisie
W ciągu dnia nawet nie czułam kiedy to podżeram.. Bo ani mnie to ne zapełniało, ani nie dawało sytości, za to kalorie nabijało..
Doszłam do wniosku, że oszukiwałam swoją głowę, ale ciała tak łatwo się nie oszuka..
W związku z tym teraz, jak się pojawia "ręka szperacz" szukający łakoci, to sięgam po szklankę wody lub herbatki ziołowej. Generalnie staram się co chwilę coś pić i dzięki temu nie mam takiej ochoty na podjadanie. Wszystko skrupulatnie ważę i staram się nie przekraczać wagi produktów użytych w jadłospisie. No i się edukuję dietetycznie.
Poczekam tydzień i mam nadzieję, że rezultaty pozytywnie mnie zaskoczą. Mam też nadzieję, że wytrwam...
Użytkownik2397729
25 lutego 2017, 08:42Powodzenia kochana. U mnie dokładnie to samo - od listopada waga stoi jak zaczarowana, mimo treningów, biegów, ograniczenia słodyczy i jak mi sie wydawało zdrowego odżywiania. Jednak u mnie do końca zeszłego roku nie było mowy o diecie i cięciu kalorii, gdyż byłam mamcią karmiącą. Postanowiłam spróbować z vitali, aby czarno na białym widzieć ile i co zjadam.
milszu
1 marca 2017, 09:32Ja karmię piersią i mam taki dramatyczny apetyt, że postanowiłam coś z tym zrobić, ale z 2 małych dzieci trochę mnie to przerasta.. Trzymam kciuki za Ciebie!