Dzień 5. W magiczny sposób gramy schodzą w dół :) Dzień po dniu urządzenie, które miesiącami, ba, latami stało pod szafką w łazience zyskało uzdrowicielsko-motywującą moc. Dziś rano kolejne -200, czyli razem -1,4 kg. KOCHAM TEN STAN :) Euforia z rosnącym zapałem do kolejnych ćwiczeń. Siedząc właśnie za ladą w "Sopockiej Werandzie", stukając w klawiaturę próbuje zmierzyć wzrokiem, czy zmieszczę się za ladą, żeby robić brzuszki i planki :) To nie jestem ja, którą znam od zawsze. Człowiek naprawdę nie ma pojęcia, co w nim siedzi ;) Nie mogę wyjść ze zdumienia, ile zmian przyniosły ostatnie dni :)
Allofme888
4 kwietnia 2014, 14:46Mnie też zawsze strasznie motywują kolejne gramy w dół :) Oby tak dalej i pozdrawiam trójmiasto !:*
agulina30
4 kwietnia 2014, 13:16życzę, aby ten stan ntrwał u ciebie cały czas - a przynajmniej do osiągnięcia celu!