Schudłam pół kilograma... Możliwe, że więcej, bo ważyłam się dopiero wieczorem...
Dziś zjadłam :
jogurt pitny jogobella 330ml
mandarynkę
cztery kromki ciemnego chleba z serkiem kanapkowym
dwie dość duże marchewki
jabłko
skrzydełko z kurczaka z rosołu, marchew z rosołu i troszkę (ok 2 łyżki) makaronu...
Nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale dzięki marchewce jakoś wyrobiłam, bo pokroiłam ją w plastry i przegryzałam w sumie prawie przez cały dzień.
Jak na razie, nie czuję się dobrze. Jestem senna, tak mnie jakoś dziwnie głowa pobolewa... To pewnie dlatego, że nie jem już tych niezdrowych rzeczy, a do wartościowego jedzenia organizm nie przywykł.
Ogólnie w tej chwili dałabym się ogolić na zero, aby bez obaw, że wrócę do starych nawyków zjeść coś słodkiego...:(
NIE MOGĘ, BO WIEM, ŻE JAK TERAZ ODPUSZCZĘ, TO BĘDZIE PO WSZYSTKIM !!!!!
ps.. co do wczorajszej pepsi...Wypiłam 1/3 puszki i odpuściłam...
DZIŚ BEZ WPADEK:))...ALE CZUJĘ SIĘ KIEPSKO:(
miriam85
28 listopada 2012, 20:34Nie ćwiczę póki co. mam zamiar zacząć, gdy zrzucę pięć kilogramów. Staram się dużo ruszać w pracy. Dziś już lepiej...głowa nie boli:)