Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak w prosty sposób zepsuć cały miesiąc starań.


Zbliżam się nieuchronnie do załamania. Samopoczucie psychiczne: zgroza. Samopoczucie fizyczne: jeszcze gorzej.

W sobotę byliśmy w pubie piwnym i świętowaliśmy dzień Św. Patryka i chyba ten wypad tak mnie rozstroił, że do dziś nie mogę się pozbierać. Wlałam w siebie 3 piwa na kolację, wypaliłam papierosa, choć już od lat nie palę i humor miałam przedni. Cóż z tego skoro od niedzieli przeżywam "kryzys dnia wczorajszego". Co gorsza: mam pakmana. Pakmanem nazywam stan, w którym dopada mnie wilczy apetyt i spałaszowałbym całą lodówkę. Już nie wiem co mam robić :(.

Obawiam się, że może to być też spowodowane zjadaniem stresu. Znów się w firmie kiepsko dzieje i znów będzie goła pensja, a za 3 tygodnie Wielkanoc :/. Na razie się trzymam, ale co będzie jeśli nie dam rady? Cały miesiąc odchudzania pójdzie na marne, a ja znów będę przeżywać głęboką depresję, ograniczać wychodzenie z domu i robić różne inne dziwne uniki. W dodatku wczorajsze cotygodniowe ważenie nie pokazało żadnego progresu. Waga stoi i to równiutko w miejscu, gdzie zatrzymała się tydzień temu.

Mogę tylko powiedzieć: chlip, chlip, ratunku, pomocy.... :(
  • bukuria

    bukuria

    21 marca 2012, 08:42

    głowa do góry, każdy czasem ma takie załamanie, grunt to się nie poddawać i wierzyć w to że się uda i przeczekać trudne chwile. Ten czas i tak minie, ale tylko od Ciebie zależy czy potem będziesz miała 5 kg do przodu czy nie ;)

  • iwaw2

    iwaw2

    20 marca 2012, 18:55

    Mój stan jest podobny najchętniej zjadła bym wszystko z lodówki, a waga idzie w górę!! Pocieszam się, że jutro na pewno będzie lepiej!!! I próbuję zająć myśli nowym etapem diety po napadzie obżarstwa!! Trzymam kciuki i życzę powodzenia!!:)