Jest bardzo źle :(. Pan pakman zawładnął moim umysłem, ciągle chce mi się jeść i ciągle popełniam idiotyczne grzeszki. Nie wychodzę z domu, bo mi się nie chce, nie ćwiczę, bo mi się nie chce. Wszystko przez pracę, a właściwie szefa, który roztoczył ostatnio przede mną czarne wizje biznesowej beznadziei. Słowem, będę zarabiać mniej, a biorąc pod uwagę fakt, że narzeczony nie ma pracy na stałe, tylko staż, czeka nas poważne zaciskanie pasa. Ciekawe tylko dlaczego u mnie objawia się ono gigantycznym obżeraniem...
Tak, zjadam stres... Odechciało mi się wszystkiego. Nie cieszy mnie nawet fakt, że udało mi się schudnąć ponad 6,5kg. Waga nadal stoi co prawda na 74,8kg, ale tylko patrzeć jak po ostatnich wojażach w stronę lodówki podskoczy... Tak spieprzyć to chyba tylko ja umiem...
Niecierpię dorosłego życia. Dorosłe życie jest do bani, szczególnie, gdy się nie ma finansowego wsparcia ze strony rodziny. Niestety w tym kraju bez takich "pleców" wiele się zdziałać nie da, no, chyba, że wymyśli się kokosowy interes.A jak na razie ja myślę tylko i wyłącznie o tym, żeby coś zeżreć...