Cześć piękne : )
Humor troszeczkę lepszy - wpływ przyjaciółki. Nadal czujesz się do dupci, ale jakoś... raźniej.
Padam na buzię. A jeszcze jutro do roboty. Kocham to od poniedziałku do piątku masakra szkolna, a potem w sobotę padam fizycznie. Spokojnie spokojnie, o 15 będę wolna jak ptak. Zjem obiadek i zawijamy w kocyk. KONIEC. Kropka. nie ma innej opcji.
Dieta spoko 1410 kcal : )
1: kanapeczki (razowe) z serkiem hohland + ser biały z miodem
2: jabłko
3: kanapka taka jak rano tylko że z dodatkiem sałaty i pomidora + jabłko (nie chciało mi się nic gotować, za to miałam mega ochotę na chlebek)
4: ser biały z miodzikiem
5: kalafiorek gotowany (kocham. człowiek je że aż pęka a kalorii prawie w tym nie ma)
Gorzej z aktywnością. Nie zrobiłam absolutnie nic. Nie miałam kiedy.
Szkoła, dom, jedzenie, sprzątanie, jedzenie, przyjaciółka, i tak o to jestem tu teraz.
Zrobię brzuszki, wymachy i może nożyce i styczy chyba ze mnie.
Taki dzień. Trudno.
o północy na pulsie będzie lecieć "My bloody valentine" głupie ale dla Jensena? mam nadzieję że wytrzymam i nie zasnę ^^ (mówię o panu ze zdjęcia ; d)
Jakoś pusto, smutno, niepotrzebnie.
Mary1996
27 września 2013, 22:19mój ukochany