Właśnie wróciłam ze spaceru z psem. Godzinę łaziłam po lesie. Nie spotkałam żywej duszy:-)
Wszyscy w niedzielę zalegają w domu chyba....mokro, zimno.
Zaraz się wykąpię bo jesteśmy zaproszeni na obiad do znajomych, więc trzeba się jakoś przygotowac.
Wczoraj cwiczyłam z 50 minut. No i co z tego....ogólnie ostatnio nie jestem z siebie zadowolona i to sie jakoś utrzymuje. W sumie to sama nie wiem o co mi chodzi. Może już nie mam takiego doła jak w czwartek, ale gdzieś tam coś w głowie się coś tłucze. Chyba zgonię to na pogodę która jest jakaś depresyjna.
Pracy mam full przy kompie ale zacznę od jutra ostro działac. Czasami trzeba sobie odpuścic...tym bardziej przy niedzieli.
Wczoraj byliśmy w kinie na Sztosie. Myślałam że film gorszy będzie....a było nieźle!
Ja nie lubię polskich komedii. Chyba że te z lat 80-tych. A akcja Sztosu działa się właśnie w latach 80-tych (stan wojenny).
Airiana
24 stycznia 2012, 19:31wow! No nieźle, ja mam też bliziutko las, ale generalnie się go boję... no i zimmmnnnnoooo! Wolę poćwiczyć w domu :)