Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1. Akcja "Przytyć męża". 2. Mój plan "Co zrobić,
by czuć się dobrze w swoim ciele"


1. Akcja "Przytyć męża", czyli temat, który miałam już kiedyś poruszyć.
Mój mąż jest wysoki (193cm) i bardzo szczupły (nie lubi, jak się o nim mówi "chudy").
Już kilka razy podejmowałam próbę "utuczenia" go, by nie było mu widać wszystkich kości, a tyłek nie wyglądał jak orzeszek. Zazwyczaj odpuszczałam po kilku dniach, czy tygodniach, bo on już nie miał siły zjadać wszystkiego, co dla niego przygotowałam. Zazwyczaj bywało tak, że po jakimś czasie dochodziło do kłótni, że ja się naszykuję, a on nie dojada, on tracił cierpliwość, bo po prostu już tak ma, że nie jest w stanie zjeść tak dużo. I wtedy padały z moich ust słowa "to od dzisiaj szykuj sobie sam, skoro nie doceniasz tego, co dla ciebie robię" i gdybym dotrzymywała słowa, pewnie by nie jadł do dzisiaj...
Bogatsza o doświadczenie, postanowiłam uzbroić się w cierpliwość i objęłam inną strategię. Sytuacja wygląda tak, że mąż wyjeżdża do pracy o 5.30, wraca do domu około 9.00 i mniej więcej o 9.40 jedzie dalej do pracy i wraca o 18.00. Dlatego zawsze wieczorem szykuję mu kanapkę na rano, żeby nie jechał do pracy na pusty żołądek (a więcej nie zje, bo "rano nie ma ochoty"). Kiedy wraca o 9.00, na stole czeka porządne śniadanie- zawsze albo jajka (gotowane lub jajecznica), albo paróweczki, ser, szyneczka, chlebek lub tosty, pokrojony pomidorek, ogóreczek, cebulka, jak ma ochotę, to płatki, nawet mleczko podgrzane... Po śniadaniu dostaje do pracy piękne kanapeczki "na bogato" (pół chleba jak nic!), a kiedy wraca, czeka na niego obiadek (czy też kolacja), w zależności od tego, co mi się chciało przygotować, lub też na co miałam czas.
Jak do tej pory, widzę efekty. Widzę, że chętniej i więcej je, bo mówi, że lubi, jak jemy razem przy stole, jak normalni ludzie, a nie w ciągłym pośpiechu itd.
Kiedy zaczynałam akcję (na początku stycznia), ważył około 71kg. Dziś waży 75kg, co jest ogromnym sukcesem. Nie powiem, bo wymaga to ode mnie troszkę poświęcenia (szykowanie tego wszystkiego, kiedy ja nie mogę się skusić), ale bardzo mi zależy, żeby przytył, zwłaszcza, że tak dużo pracuje i ma raczej skłonności do chudnięcia... Nie chcę, żeby mówili, że małżeństwo ze mną mu nie służy...
Co ja bym dała, żeby móc przetransferować kilka moich kilogramów jemu...


2. Miałam dziś troszkę przemyśleń.
Biorąc prysznic zdałam sobie sprawę, jak wiele pracy mnie jeszcze czeka, by wyglądać tak, jak bym chciała.
Po 1: "BRYCZESY"!!! Jak bardzo chciałabym się ich pozbyć! Wierzę, że trzymając dietę to cholerstwo zniknie lub chociaż zmaleje do minimum i przestanie mnie denerwować. Szerokie biodra- ok, już się przyzwyczaiłam, że jestem "gruszką", ale bryczesy akysz!!!
Po 2: CELLULIT!!! Walczę z nim od jakiegoś czasu, stosuję naprzemiennie ciepłe i zimne prysznice (jestem twarda;P), masuję się szorstkimi rękawicami, ale wciąż widzę, że jest dużo pracy. Czyżbym musiała ograniczyć kawę?
Po 3: SOLARIUM POTRZEBNE OD ZARAZ!!! Uwielbiam opalone ciało! Nie spalone, opalone! Takie złotawo-brązowe. Kiedyś opalałam się regularnie, bez przesady (mam jasną karnację, więc muszę wszystko robić z umiarem, mądrze i otrzymanie pożądanego efektu zajmuje troszkę czasu), a teraz? Od ponad roku się nie opalałam. W styczniu zeszłego roku zaszłam w ciążę. W ciąży strasznie pogorszył mi się stan cery, więc muszę brać antybiotyk, a podczas kuracji odradza się opalanie... Cóż, coś za coś, ale jak tylko skończę kurację, wskakuję się wygrzać i przyrumienić;))) [jeszcze 2 miesiące]
Po 4: UJĘDRNIĆ CIAŁO. W związku z postanowieniem o oszczędzaniu, jestem zmuszona używać balsamu do ciała nawilżającego, bo takiego mam mnóstwo. Ale jak tylko się skończy, kupię sobie jakiś ujędrniający.

Jeżeli te 4 sprawy zostaną wprowadzone w życie, to będę mogła powiedzieć, że czuję się dobrze w swoim ciele. Co mi pozostaje?
WALCZYĆ!!!
  • ewelinagryzlakwp.pl

    ewelinagryzlakwp.pl

    13 lutego 2012, 15:56

    masz antybiotyk od dermatologa,?i dziala na cere?

  • LunaLoca

    LunaLoca

    7 lutego 2012, 22:40

    Dobrze, że sobie poukładałaś wszystko w punkty :) Powodzenia

  • mandarynkaa87

    mandarynkaa87

    7 lutego 2012, 11:33

    O mój mąz też wysoki i chudzinka. Próbuje go jakoś podtuczyć i chyba skorzystam z Twoich doświadczeń:)

  • pollka

    pollka

    7 lutego 2012, 11:17

    A moj facet przy tym samym wzroscie wazy 105 kg, uwielbia jesc tlusto, a jak mu mowie zeby sobie darowal jajecznice z boczkiem na kolacje to sie obraza ze juz go nie kocham. A ja tylko chce zeby byl zdrowy. Ma takie przyzwyczajenia bo kiedys gral w pilke reczna i mogl jesc co chcial....a teraz niestety ma nadwage i zbliza sie do otylosci.

  • paauulinaa

    paauulinaa

    6 lutego 2012, 23:57

    kurcze ciężko tak gotować w jednym domku posiłki dla tych co przytyć muszą i dla tych co nie mogą :) Podziwiam :)