Jak nikt mną nie potrafi porządnie potrząsnąć, to muszę sama. Do k**wy nędzy! Czy ja nie potrafię nic do końca doprowadzić? Tak blisko celu, a ja zawalam sprawę?
Wpierd***m wszystko, co się nawinie, "bo się zmarnuje".
Jakoś do tej pory się nie marnowało.
Ale skoro zawaliłam już te kilka dni...
... to czas najwyższy się opanować!
Ale nie potrafię przestać myśleć o jedzeniu...
... to weź się do roboty, za sprzątanie się weź, albo odpocznij, zamiast szukać żarcia po kątach!
W ogóle co to za podejście, ja się pytam? Bo przecież albo chcę schudnąć, albo się do tego zmuszam! To dla kogo ja to robię, dla kogoś, że muszę się zmuszać, czy dla siebie. No to jak się chce dobrze wyglądać, to trzeba się troszkę poświęcić, a nie okłamywać samą siebie. Durna BABA!!!
Poddawanie się jest żałosne.
Dziś bez żadnych haseł podniosłych typu "hej ho! do pracy! damy radę!" itp, bo wcale nie mam ochoty na takie pierdoły. Nie działa to na mnie. Na mnie zadziałałoby, jeśli ktoś by mi powiedział, "wszystko ładnie pięknie, ale ten tłuszcz z ud mogłabyś zrzucić. I te pośladki... Popatrz, jak się trzęsą..." Przecież to widzę. Wszyscy widzą, a nikt się nie odezwie. Gdyby ktoś mi tak powiedział, to bym dopiero kopa dostała... Ech tam.
Dupa
Dupa
Dupa
LunaLoca
6 marca 2012, 16:09Ja mam to samo. Ciężko się zmotywować. Ale musisz pamiętać, że jak sama się nie weźmiesz do roboty to nikt tego nie zrobi i twoje uda dalej będą wyglądały tak jak wyglądają ;/
takaja27
6 marca 2012, 14:24to wrzuc fote na forum i daj sie szczerze pooceniac... laski po tobie pojada...