Weekend u rodziców, w na dodatek świętowanie moich urodzi, jedzenie sam grzech! z aktywności zbieranie grzybów w niedziele przez godzinę :)
eh w środe mam taką kontrolna wizyte u mojej dietetyczki żeby sprawdzić jak sobie radze już nie na diecie, będa pomiary(mi w domu waga padła) więc pewnie się dowiem, ze coś tam przybyło, oby nie za dużo.
Niestety ciężko się pilnowac jak już sie schudło, kluczem musi byc sport bo pokusy zawsze będa i czasem się im ulega. Ale co to za zycie w ascezie!
W niedziele biegna w maratonie więc mam nadzieję, że jednak u mnie sport załatwi jakies naprogramowe przegryzki.
Tzn żebyscie nie myslały nadal jem zdrowo tylko czasem wpadna a to lody, a to ciacho a to kawałek pizzy.
Yokomok
9 października 2012, 17:16Oj, ja 27 urodziny przeplakalam :) Ale Tobie spoznione, ale szczere:) Wszystkiego najlepszego:)
malamarta
8 października 2012, 12:11Długo się przygotowywałaś do maratonu? Masz jakis specjalny trening? Chciałabym w przyszłym roku przebiedz...
malinkapoziomka
8 października 2012, 11:46mi jeszcze do maratonu daleko, ale też bym chciała kiedyś pobiec. Tzn. kiedyś pobiegnę! Pzdr.
Agnik13
8 października 2012, 11:42Wow, maraton :) Ja nigdy nie lubiłam biegać :)