Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
chyba jednak muszę się wziąć za siebie


Kręgosłup - boli. Podrażniony nerw kulszowy mnie dobija. Serducho zaczyna się buntować. Ewidentnie 85kg to ponad moje możliwości. Wejście po schodach mnie wykańcza.

Teraz muszę schudnąć i to trwale i dużo. Tylko skąd wziąć motywację? Bo moja nie istnieje.

Jutro pojadę do pracy na rowerze. Muszę również ćwiczyć brzuch, więc chyba zacznę wstępne ćwiczenia do szóstki Weidera. Wstępne, bo nie dam rady zrobić nawet najprostszej wersji, więc ograniczę ilość powtórzeń do 4. Co drugi dzień.

Potrzebuję bardzo motywacji. Żeby chciało mi się przygotować posiłki, żeby nie sięgać po słodycze. I po colę...

Ratunku...

  • OdPoniedzialku

    OdPoniedzialku

    25 maja 2014, 19:21

    Mój kręgosłup też wysiada.. Mam 23 lata, a gorsze problemy niż moja babcia :) Trzeba się przemóc i zaczać chodzić na basen - jedne z przyjemniejszych ćwiczeń, ale też jedne z najskuteczniejszych. Na kręgosłup rewelacja. A na brzuch robię brzuszki, ale bardzo ważne jest też cardio.. Rower super :) Trzymam kciuki, pierwsze dni bez słodyczny są najgorsze.. Potem już jest super :)