Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niby troche mniej


Diete zaczelam niby w poniedzialek, ale tak na prawde we wtorek a w sumie to jej nawet an dobre nie zaczelam... W niedziele naszlo mnie na czekolade i zjadlam troche (bialej babelkowej).

Od poniedzialku staram sie utrzymywac przerwy miedzy posilkami. Nawet jakos idzie. Oduczam sie pojadania co chwile po troche. Podeszla mi salatka tunczyk + bialy ser i 4 dni na niej jechalam :/ codziennie rano robilam sobie porcje i bralam do pracy a do tego dwie ziarniste buleczki lub 2 kromki chleba ciemnego.

Na 3 posilek - przegryzke wrzuclalam sobie banana, orzechy, jablko... co mi tam wpadlo w rece i patrzylo zachecajaco.

Obiadokolacja niestety malo zgodna z dieta, ale co ja na to poradze, taki teraz mam czas, ze nawet nie bardzo jets kiedy ugotowac... Byly kotlety mielone, barszcz ukrainski a dzis beda leniwe :).

Najwazniejsze to nabrac pewnych zwyczajow, szczegoly beda za chwile. Poki co kilogram mniej, wiec nie jest zle.