No i zważyłam się. Znów 60 kg. Cała walka zaczyna się od początku. Żeby nie było, że tylko waga wróciła, cm też przybyło. Nie nadaję się do diet, staram się jeść rozsądnie niczego sobie nie odmawiając. Czasem zjem ciasto czy ciastko, czasem fast fooda, ale większość czasu moje posiłki są w miarę zdrowe i przemyślane. Nie mam zamiaru tego zmieniać, zaczynam więc więcej ćwiczyć, bo jednak chcę schudnąć, już nawet nie do 52, ale chociaż do 55 kg.
W poniedziałek był Skalpel z Chodakowską, we wtorek też, a do tego pół godziny na stepperze. Dziś znów Ewka, jutro odpoczynek, a w piątek bieganie, tak z pół godzinki chociaż. Znajdę swój sposób na zrzucenie wagi. Może uda się wrócić do 58 kg przed sylwestrem
aniaan1987
21 listopada 2012, 17:46Powodzenie :) dużo słyszałam o Chodakowskiej, jednak sama jeszcze nie wzięłam się za jej ćwiczenia. Czytałam też że dużo dziewczyn ćwiczy z Mel B... Muszę się z też z tą Ewką zakolegować chyba ;))
martynus
21 listopada 2012, 17:44to powodzenia wierzę że ci się uda :-)