Dziś dzień pomiarów, wyniki ok., ale szkoda, że z bioder nie ubywa, to jeden z moich większych kompleksów, jednak zawsze najszybciej tyłam, a potem chudłam w talii i na brzuchu
Weekend nie obył się bez grzeszków, szczególnie niedziela, kiedy razem z rodzicami P. poszliśmy do knajpki gruzińskiej. Zawsze jestem łakoma kiedy mam okazję zjeść coś nowego i całkiem smacznego. Do tego P. bardzo chciał spędzić ze mną leniwą sobotę, więc nie poszłam na siłownię. Podsumowując, weekend to obżarstwo i lenistwo, więc dobrze, że w ogóle coś schudłam .
Największy sukces to trzeźwy, zupełnie bezalkoholowy weekend, pierwszy, nie pamiętam już od kiedy. Było inaczej, ale myślę, że mogę dać radę, wystarczy przyjeżdżać samochodem na imprezy .
Rozpoczynam nowy, pracowity tydzień, w planie dziś siłownia, wtorek, czwartek i piątek fitness i sobota siłownia. Czas wypróbować bieżnię i przygotowywać się do biegania wiosną na świeżym powietrzu
Kamalo
13 lutego 2013, 11:58wczoraj machnęłam 30km i zajęło mi to godzinę (na 1wszym obciążeniu), przy wyższych obciążeniach i codziennej jeździe rzeczywiście można rozbudować tkankę mięśniową zamiast spalać tłuszczyć. Więc na 39km będę potrzebować jakieś 1,20h. No chyba, że mam popsuty licznik:-) najdłużej jeżdziłam 50km w niecałe 2h (po godzinie jazdy zwiększałam obciążenie na 2jkę). No sporo sobie wyznaczyłam ale dlatego też nazwałam ten dystans 500km/13dni roboczych WYZWANIEM. Zresztą zostało mi już tylko 470km:D pozdrawiam
pitroczna
11 lutego 2013, 16:40tez uwielbiam probowac nowych rzeczy. powodzenia!
fantasia1983
11 lutego 2013, 09:59Zatem wytrwałości i powodzenia!
maniuraaaaa
11 lutego 2013, 09:49ja juz sie nie moge doczekac 60 tki