Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Słodyczowy potwór kaput


     Wcześniej pisałam, jaki to problem w mojej diecie stanowią słodycze, że ciężko mi się im oprzeć. Może to nie jakiś szmat czasu, ale od poniedziałku nie zjadłam nic słodkiego, dobrze mi z tym i do słodyczy prawie mnie nie ciągnie. Jak już mnie najdzie ochota, bo w pracy leżą wafelki w czekoladzie i można się częstować to mówię sobie, że tyle wytrzymałam i po co się katować wyrzutami sumienia i zwyczajnie nie jem.

     Dieta całkiem, całkiem. Jem mniej i zdrowiej , bo i pogoda nie zachęca do obżarstwa. Coś brzuch mi się zrobił wydęty, nie wiem czemu, może to wina nadchodzącej @.

     Wczoraj przywiozłam z domku rodziców rower i dziś mam ambitny plan pojechać z P. i go wypróbować . Jestem dopiero na 10 dniu wyzwania przysiadowego, a już zaczynam dostrzegać efekty. To że ćwiczę, choć ostatnio troszkę mniej(ale i tak 3 razy w tygodniu), lepiej się odżywiam sprawiło, że znienawidzony cellulit zaczyna się zmniejszać. Wczoraj odebrałam swoje algi morskie, bo zapomniałam zmienić adres wysyłki i przyszły do domu. Dziś wypiję pierwszą herbatkę i mam zamiar pić regularnie. O wrażeniach i ewentualnych efektach oczywiście napiszę


  • fantasia1983

    fantasia1983

    10 maja 2013, 08:59

    Dawno nic nie pisałaś... apetyt na słodycze zwalczam kilkoma sposobami: biorę chrom, tłumaczę sobie w myślach jak Ty;), i po prostu nie jem słodkiego, im rzadziej jem czekoladę tym mniej mnie do niej ciągnie:) Dziękuję za miły komentarz:D

  • malutkanat

    malutkanat

    7 maja 2013, 20:49

    wiem ze tak mowilam ale 1l lodow codziennie to naprawde mnie sama przeraza plus jakies ciastka itp...... musze czegos spronowac bo jakbym nie cwiczyla to by byla lipa :/// juz jest:/

  • pitroczna

    pitroczna

    1 maja 2013, 15:17

    suoper, ze sie trzymasz bez slodkiego, podziwiam ;)