... ale już czas się ruszyć. Ostatnie tygodnie spędzaliśmy z chorobami, najpierw ja miałam zapalenie oskrzeli, potem dziecko chorowało. Nie mogłam się ruszyć z domu i nie miałam możliwości ćwiczyć. Ale teraz muszę wrócić na właściwy tor, czyli ćwiczenia i dieta. Dobrze, że ten ostatni czas nie spowodował, że przytyłam, tylko wciąż ważę podobnie.
Coraz bardziej zbliża się impreza w maju, na którą muszę wyglądać bajecznie, a nie wyglądam jeszcze tak, jak bym chciała. Próbowałam się nawet ostatnio wcisnąć w świetną sukienkę "przedciążową", w której czułam się świetnie jeszcze niedawno (... 2 lata temu? to niedawno? ) i wyglądałam jak... uwolnić orkę. Nawet na wciągniętym brzuchu nie prezentowałam się apetycznie a raczej... śmiesznie. No ale cóż, tego typu brutalne motywacje też są potrzebne.
Siłownia, orbitrek, woda, zdrowe jedzenie, brak słodyczy, to moja mantra na najbliższe tygodnie.
MCDDS
MojCelDobicDoSzescdziesiatki
24 stycznia 2013, 07:42dzięki za wsparcie, ojtoja:)