Dziś mam Wam wiele do powiedzenia, taki misz-masz moich przemyśleń. Ale zacznę grzecznie od typowo odchudzeniowo-dietowych spraw.
Woda dziś wypita w ilości, jak na mnie, kosmicznej - 12szklanek - 3 (!) litry :) Nie muszę mówić, że w toalecie byłam tak często, że ręce nie miały czasu wyschnąć po myciu ;P
Słodyczy - niet! Nie ruszam, a fe! Toż to samo złooo Nawet mnie nie ciągnie do nich. Szok!
Dietka super, aż się pochwalę, czym to się dziś raczyłam:
- śniadanie - twaróg z połową jogurtu naturalnego
- drugie śniadanie - 4 mini kromeczki (ok 6cm długości, więc serio mini) chleba drwalskiego z lidla z ogórkiem, papryką zieloną i awokado
- trzecie śniadanie - kiwi z otrębami żytnimi, orzechami laskowymi, śliwką suszoną i płatkami owsianymi, zalane połową jogurtu natulanego
- obiadokolacja - sałatka z kurczaka z pomidorkami cherry, sałatą lodową, ogórkiem i sosem winegret, do tego malutka grzaneczka czosnkowa (ta grzaneczka to nieładnie,wiem)
Nie wiem, ile to może być kalorii, ale wydaje mi się, ze nie jest źle.
Co do dzisiejszych ćwiczeń, wróciłam do starego kumpla, orbitreka (dziś wyjątkowo nie służył za wieszak na ubrania):
- godzina na orbim, tętno ok 135, wg moich obliczeń najlepsze dla mnie do spalania. Nie robiłam przerw, tylko na picie. Dobrze mi się ćwiczyło, oglądałam Ostatniego Samuraja i nie dłużyło mi się tak, jak na orbim zazwyczaj.
- 10min Tiffany boczki. Tradycyjnie. Nie musiałam nawet zerkać w stronę ekranu, oglądałam samuraja i ćwiczyło się samo :D
Dzisiaj rano trochę się... podłamałam. Zadowolona z treningów i diety w tym tygodniu, chciałam podejrzeć przed poniedziałkowym ważeniem, czy na wadze będzie już widać spadek. I od razu pożałowałam, że na nią weszłam. Dzisiaj pokazała 66,8. A w poniedziałek było 0,6kg mniej. WT#? Przecież tak grzeczna jestem. Nie wiem, co mogłabym robić lepiej. Długo nie mogłam się pozbierać, to ważenie zepsuło mi dużą część poranka, ale później się ogarnęłam i postanowiłam, że nie dam się wadze pokonać. Do poniedziałku jeszcze 3 dni i mogę o spadek powalczyć jeszcze. Stąd dziś tak dużo wody i powrót do orbiego. Przed @ nie jestem, więc to nie to. Nic mocno słonego, co mogłoby zatrzymać wodę nie jadłam, więc naprawdę brak mi pomysłów skąd ten wzrost. Mam zamiar go zlikwidować ćwiczeniami, choć może być trudno, bo weekend znów poza domem, ale postaram się!
A teraz temat paznokcji i odżywki Eveline 8w1.
Wiem, że to nie portal o urodzie czy pielęgnacji, ale myślę, że część z Was mogła spotkać się z Tym produktem i liczę na Wasze opinie. Ja zawsze miałam słabe paznokcie, łamliwe, słabo rosnące, miękkie. Poprawiły mi się w ciąży, za sprawą hormonów, jak przypuszczam, ale szybko, mimo zdrowej diety, zaczęły znów być słabe. Zaczęłam stosować tę odżywkę:
i szybko uznałam, że jest świetna. Paznokcie wyglądały świetnie, szybko rosły i były naprawdę twarde. Czytałam negatywne opinie, o odpadaniu płytki po użyciu tego produktu, ale uznałam, że pewnie dziewczyny nie stosowały jej prawidłowo, ale mimo widocznych oznak alergii. Dzisiaj jednak zobaczyłam na pewnym blogu informację, że negatywne skutki działania tej odżywki mogą pojawić się po czasie, nawet nie w trakcie użytkowania i to mnie trochę wystraszyło. Postanowiłam dać sobie z nią spokój na jakiś czas. Ładnie urosły mi po niej paznokcie przez 8 dni, teraz będę używała zwykłych lakierów i łagodniejszych odżywek, żeby utrzymać efekt. Nie wiem, czy zdecyduję się, żeby użyć ją ponownie, gdybym za jakiś czas miała problem z zapuszczeniem mocnych paznokci.
Miałyście kiedyś do czynienia z tą odżywką? Jakie są Wasze opinie? A może polecacie jakieś bezpieczniejsze, a równie skuteczne?
Mój mężyk dzielnie ćwiczy. To już prawie tydzień. Cieszę się, bo widzę, że jemu też sprawia to radość. Obyśmy wytrwali jak najdłużej i cieszyli się efektami na plaży w te wakacje:) Za rok chciałabym być już w drugiej ciąży, więc raczej "wylaszczenie" w grę wchodzić nie będzie ;)
W poniedziałek oprócz ważenia chcę się również zmierzyć. Myślę, że nawet jeśli nie spadnę z wagi, to centymetry jakieś spaść musiały.
Zachęcam do brania udziału w naszej akcji z Trendygirl. Ruszamy od poniedziałku.
Lecę się kąpać i spać. Macie pozdrowienia od mojej kici. Smyra mnie wąsem, że już czas spać ;) Łoto i łona:
Pozdrawiam Was, Laseczki!
MCDDS
Woda dziś wypita w ilości, jak na mnie, kosmicznej - 12szklanek - 3 (!) litry :) Nie muszę mówić, że w toalecie byłam tak często, że ręce nie miały czasu wyschnąć po myciu ;P
Słodyczy - niet! Nie ruszam, a fe! Toż to samo złooo Nawet mnie nie ciągnie do nich. Szok!
Dietka super, aż się pochwalę, czym to się dziś raczyłam:
- śniadanie - twaróg z połową jogurtu naturalnego
- drugie śniadanie - 4 mini kromeczki (ok 6cm długości, więc serio mini) chleba drwalskiego z lidla z ogórkiem, papryką zieloną i awokado
- trzecie śniadanie - kiwi z otrębami żytnimi, orzechami laskowymi, śliwką suszoną i płatkami owsianymi, zalane połową jogurtu natulanego
- obiadokolacja - sałatka z kurczaka z pomidorkami cherry, sałatą lodową, ogórkiem i sosem winegret, do tego malutka grzaneczka czosnkowa (ta grzaneczka to nieładnie,wiem)
Nie wiem, ile to może być kalorii, ale wydaje mi się, ze nie jest źle.
Co do dzisiejszych ćwiczeń, wróciłam do starego kumpla, orbitreka (dziś wyjątkowo nie służył za wieszak na ubrania):
- godzina na orbim, tętno ok 135, wg moich obliczeń najlepsze dla mnie do spalania. Nie robiłam przerw, tylko na picie. Dobrze mi się ćwiczyło, oglądałam Ostatniego Samuraja i nie dłużyło mi się tak, jak na orbim zazwyczaj.
- 10min Tiffany boczki. Tradycyjnie. Nie musiałam nawet zerkać w stronę ekranu, oglądałam samuraja i ćwiczyło się samo :D
Dzisiaj rano trochę się... podłamałam. Zadowolona z treningów i diety w tym tygodniu, chciałam podejrzeć przed poniedziałkowym ważeniem, czy na wadze będzie już widać spadek. I od razu pożałowałam, że na nią weszłam. Dzisiaj pokazała 66,8. A w poniedziałek było 0,6kg mniej. WT#? Przecież tak grzeczna jestem. Nie wiem, co mogłabym robić lepiej. Długo nie mogłam się pozbierać, to ważenie zepsuło mi dużą część poranka, ale później się ogarnęłam i postanowiłam, że nie dam się wadze pokonać. Do poniedziałku jeszcze 3 dni i mogę o spadek powalczyć jeszcze. Stąd dziś tak dużo wody i powrót do orbiego. Przed @ nie jestem, więc to nie to. Nic mocno słonego, co mogłoby zatrzymać wodę nie jadłam, więc naprawdę brak mi pomysłów skąd ten wzrost. Mam zamiar go zlikwidować ćwiczeniami, choć może być trudno, bo weekend znów poza domem, ale postaram się!
A teraz temat paznokcji i odżywki Eveline 8w1.
Wiem, że to nie portal o urodzie czy pielęgnacji, ale myślę, że część z Was mogła spotkać się z Tym produktem i liczę na Wasze opinie. Ja zawsze miałam słabe paznokcie, łamliwe, słabo rosnące, miękkie. Poprawiły mi się w ciąży, za sprawą hormonów, jak przypuszczam, ale szybko, mimo zdrowej diety, zaczęły znów być słabe. Zaczęłam stosować tę odżywkę:
i szybko uznałam, że jest świetna. Paznokcie wyglądały świetnie, szybko rosły i były naprawdę twarde. Czytałam negatywne opinie, o odpadaniu płytki po użyciu tego produktu, ale uznałam, że pewnie dziewczyny nie stosowały jej prawidłowo, ale mimo widocznych oznak alergii. Dzisiaj jednak zobaczyłam na pewnym blogu informację, że negatywne skutki działania tej odżywki mogą pojawić się po czasie, nawet nie w trakcie użytkowania i to mnie trochę wystraszyło. Postanowiłam dać sobie z nią spokój na jakiś czas. Ładnie urosły mi po niej paznokcie przez 8 dni, teraz będę używała zwykłych lakierów i łagodniejszych odżywek, żeby utrzymać efekt. Nie wiem, czy zdecyduję się, żeby użyć ją ponownie, gdybym za jakiś czas miała problem z zapuszczeniem mocnych paznokci.
Miałyście kiedyś do czynienia z tą odżywką? Jakie są Wasze opinie? A może polecacie jakieś bezpieczniejsze, a równie skuteczne?
Mój mężyk dzielnie ćwiczy. To już prawie tydzień. Cieszę się, bo widzę, że jemu też sprawia to radość. Obyśmy wytrwali jak najdłużej i cieszyli się efektami na plaży w te wakacje:) Za rok chciałabym być już w drugiej ciąży, więc raczej "wylaszczenie" w grę wchodzić nie będzie ;)
W poniedziałek oprócz ważenia chcę się również zmierzyć. Myślę, że nawet jeśli nie spadnę z wagi, to centymetry jakieś spaść musiały.
Zachęcam do brania udziału w naszej akcji z Trendygirl. Ruszamy od poniedziałku.
Lecę się kąpać i spać. Macie pozdrowienia od mojej kici. Smyra mnie wąsem, że już czas spać ;) Łoto i łona:
Pozdrawiam Was, Laseczki!
MCDDS
MojCelDobicDoSzescdziesiatki
8 lutego 2014, 21:50To widzę, ze ilu ludzi, tyle opinii co do odżywki. Dobrze, że są wśród Was też dziewczyny, które skutków ubocznych nie odczuły, jedynie pozytywy. Musiałabym chyba w drugą ciążę zajść, bo wtedy paznokcie rosną jak szalone i są zdrowe, nie musiałabym o żadnych odżywkach myśleć :)
jolakosa
8 lutego 2014, 05:25Kicia jest super Brytki są świetne , ja mam coś ala Chateraux , co po paznokci się nie wypowiem bo one to jedyna i najwieksza moja zmora , a orbi super, myślę że mięśnie ci spuchły i dlatego waga ej pokazała , ale orbiego zawsze i wszędzie będę każdemu wciskać :)
Mata_Hari
8 lutego 2014, 00:00Z tego, co się orientuję, to z tą odżywką na dwoje babka wróżyła. Zawiera w sobie jakąś truciznę, która ma obudzić w paznokciach mechanizm obronny. U niektórych rzeczywiście paznokcie stają się więc grubsze, twardsze i szybciej rosną, ale w dalszej perspektywie wariują. Zbyt szybki wzrost może prowadzić do rozdwajania. A ten tajemniczy, trujący składnik niektórym już na dzień dobry robi z paznokci masakrę. Zatem ja bym się zastanowiła dwa razy przed ponownym użyciem. Wpisz sobie "opinie" w google grafikę i zobacz, jakie zdjęcia dziewczyny dodają.