No tak a potem...
- trochę popracowałam choć niewiele (to co robiłam nazwałam jedzeniem zupy widelcem - utykałam piach w dziury między świeżo położoną kostką) (+)
- zjadłam z dzieckiem trochę zupy zupełnie nieprzewidzianej w mojej diecie (-)
- podjadłam trochę sosu który gotowałam mężowi (-)
- zjadłam 2 delicje (-)
- zamówiłam w Vitalii plan fitness i sprawdziłam swoją wytrzymałość zgodnie z instrukcjami (prawie umarłam po tym) (+)
- poszłam z dzieckiem na spacer i do sklepu w którym udało mi się kupić tylko to co musiałam a spacer skutecznie przedłużałam (+)
- kolację zjadłam dietetyczną (+)
a poza tym robiłam całą masę mniej lub bardziej istotnych lub nieistotnych rzeczy.
Strasznie dziś dużo tych minusów było :(