Witajcie,
nie wiem co się dzieje, ale od ponad tygodnia jest mi zimno jak nie wiem... Wcześniej pobolewało mnie gardło, miałam temp w nocy, ale były gorące herbatki i jakoś sobie z tym poradziłam. Pozostało tylko to, że mi zimno. Normalnie jestem zmarzluch. To fakt, ale dzisiaj w domu jest ciepło bo widzę, że wszyscy w krótkich rękawkach chodzą, a ja mam na sobie podkoszulkę, bluzę i na to jeszcze kamizelkę. A by tego było mało, mam 2 pary normalnych skarpet i jeszcze jedne wełniane, które zrobiła moja babcia. To jest jakaś porażka! Mam nadzieję, że mi przejdzie....
Ale nie o tym...
Wczoraj byłam u babci i tak się złożyło, że przede mną przyszła ciocia i była też TA kuzynka. Jak się rozebrałam i robiłam sobie herbatkę, ciocia zapytała się czy się odchudzam, bo chyba schudłam. Na co odpowiedziałam, że tak i że schudłam prawie 8,5kg. Na co moja kuzynka "no nie pierd...!". Aż urosłam :))) W czasie rozmowy moja kuzynka przyznała się, że jej się przytyło i musi trochę zrzucić.... Porozmawiałyśmy trochę, kuzynka stwierdziła, że będzie brała na odchudzanie jakieś tabsy, które są niedozwolone w Pl. Powiedziałam co o tym myślę, ale to jej sprawa...
Dzisiaj natomiast zawiozłam inną kuzynkę i jej dzieci do lekarza i w drodze powrotnej wstąpiłyśmy do babci. Była tam ciocia, matka TEJ kuzynki. Podczas rozmowy powiedziała: "słyszałam, że się odchudzasz?" i po chwili dodała: "do czerwca jeszcze sporo czasu, więc zdążysz z powrotem przytyć to co schudłaś". Skomentowałam to tak, że mam zamiar jeszcze trochę zrzucić, a potem pójdę do dietetyka by to utrzymać!
Ja im kurde pokażę!!!! :)))
Inna bardzo miła sprawa....
Dwa temu jak byłam na basenie, zadzwoniła moja sąsiadka mówiąc "dzwonię do Ciebie już chyba 4 raz... przyjedziesz na martini?". Ja, że spoko, ale w drodze powrotnej do domu wstąpiłam do sklepu, kupiłam chipsy dla niej i colę zero dla mnie:). Jak się spotkałyśmy, powiedziałam sąsiadce, że nie piję bo mam jakieś problemy z pójściem do wc, więc dam sobie spokój. Wyobraźcie sobie, że od razu dostałam pół szklanki soku śliwkowego, jakąś herbatkę wspomagającą przemianę...Okazało się, że sąsiadka stosowała kiedyś dukana, ale miała jakieś problemy z nerkami, więc go przerwała. Po tej diecie jednak zostało jej mnóstwo różnego rodzaju otrąb, więc obdarowała mnie zarówno otrębami jak i sokiem. Do domu wracałam obładowana jak święty mikołaj ;))) Oczywiście pośmiali się ze mnie, że jak jak będzie się świeciło światełko u mnie w wc, to będzie wiadomo dlaczego ;) No to powiedziałam, że zdam relację ;) Dzisiaj po dwóch dniach picia soku, dodatkowo zaopatrzyłam się w tą herbatkę i siemię lniane... napisałam do sąsiadki smsa z tekstem: "donoszę, iż po śliwkach poburczało mi w brzuchu i nic haha" Więc sąsiadka wróciła z zakupów z wielką torbą błonnika dla mnie :))))) Padło ogólne stwierdzenie "jak teraz Cię nie ruszy, to jesteś wielka" ;))) No i zobaczymy bo jak na razie tylko burczy w brzuchu hahahha
Druga fajna rzecz, to moja mama przyjechała z pracy i kupiła mi termofor :))))
Ludzie są kochani :)))))
Tym optymistycznym akcentem uciekam do nauki :)
Pozdrawiam
yor75
22 stycznia 2012, 20:50Fajnie, że tyle pozytywnych zdarzeń Cię spotkało. To zawsze pozytywnie nastraja i dodaje skrzydeł :) Życzę szybkiego ustabilizowania się "spraw jelitowych"!!! Pozdrawiam :)
kejtlajf
20 stycznia 2012, 11:29a co do zimna, to ja też zmarzluch jestem nie z tej ziemi, polarki to moje ulubione ciuszki ... polecam herbatę z rumem ;)
kejtlajf
20 stycznia 2012, 11:28miłe akcenty zawsze dodają nam skrzydeł ... a ta ciotka od komentarza " do czerwca jeszcze sporo czasu, więc zdążysz z powrotem przytyć to co schudłaś", niech się lepiej krzesła trzyma, bo jak wyskoczysz w krótkich spodenakch to nogi jej się ugną ;)
Shamiga
20 stycznia 2012, 11:10no to koniecznie napisz co pomogło najbardziej bo ja też mam problemy gastryczne ;p
malgorzaata
19 stycznia 2012, 22:30niestety zdaję sobie sprawę z tego że nie był to dobry pomysł :( bije się w pierś. Nie potrafię pozbyć się obsesji "słodyczowej" :( Pomyśleć że kiedyś słodycze mogły dla mnie nie istnieć... Szkoda że te czasy minęły. Teraz staram się, dzisiaj np. niczego słodkiego nie zjadłam chociaż miała ku temu idealną okazję :) Ostatnio brak mi takiej motywacji jaką miałam na początku... :( Mam nadzieję że to się zmieni i w końcu wpadnę w rytm dietkowania na maksa. Dobrej nocy Ci życzę, Buźka :*
malgorzaata
19 stycznia 2012, 20:44Wiesz ja zawsze bardzo marznę jak zrzucę troszkę ciałka. Zawsze na diecie jest mi zimno. Widzę że sąsiadka bardzo dba o Ciebie :) Mogę tylko pozazdrościć, ja swoich sąsiadów nawet nie znam :( Uważaj z tymi "dopalaczami" żeby nie złapało Cie w najmniej oczekiwanym miejscu :) Pozdrawiam cieplutko.
Cypryskaaa
19 stycznia 2012, 20:41aaa jakoś mi się tak pofertało i myślałam,że też dukan :)))
Cypryskaaa
19 stycznia 2012, 20:32Albo jakieś choróbsko ,albo to przez dietę ( ja tak mam na diecie mi zimno ).Widać ,że ciotkę i kuzynkę skręca z zazdrości.( ehh z tą rodzinką ) .Ja też na dukanie:) dziś mój 10 dzień i 6 kg mniej.Powodzonka
krystynaaaaa
19 stycznia 2012, 20:30.