Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgorzaata

kobieta, 44 lat, Zgierz

170 cm, 99.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2015 , Komentarze (14)

Pierwsze trzy miesiące odchudzania za mną :) Ubyło mnie całe 10 kg. Dla niektórych pewnie to mało, ale dla mnie to meeega dużo. Założyłam sobie że na koniec marca zejdę poniżej 100 kg ale nie udało się. Nie martwi mnie to bo zamierzam nadgonić ten naddatek w drugim kwartale. Przez ten czas były wzloty, upadki, dwutygodniowy pobyt w szpitalu z synem który całkowicie zaburzył moje dietetyczne odżywianie. Po każdym kryzysowym momencie wracałam bez problemów do zdrowego odżywiania. W ostatnim czasie zaczęłam się nawet więcej ruszać. Na początku był sam marsz ale ostatnio coś mnie tknęło i zaczęłam lekko truchtać. Maszeruję i biegam tak ok 45 minut, po takim treningu wracam do domu i robię troszkę ćwiczeń na brzuch. Kilka osób zauważyło już u mnie różnicę. Mama mi powiedziała że w jej oczach cała jakbym zmalała, nawet teściowa pokusiła się na kilka ciepłych słów w moim kierunku ;) no i ubrania jakby bardziej wiszą zwłaszcza na tyłku i udach czyli tam gdzie cielska mam najwięcej. Teraz czekają mnie kolejne 3 miesiące walki. Mój cel to na koniec czerwca zobaczyć na wadze 89 kg. Trzymajcie kciuki :)

2 lutego 2015 , Komentarze (3)

Witajcie,

Rzadko tu ostatnio zaglądam, mało się udzielam jednak moja dieta jest i ma się całkiem dobrze :)Dzisiaj mija równo miesiąc odkąd zakasałam rękawy i postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Od 2 stycznia ubyło mnie 7,40 kg :DPierwszy raz od baaaardzo dawna nie odpuściłam po dwóch tygodniach i nie poddałam się kiedy przyszedł pierwszy kryzys. Co do pomiarów to sobie to odpuściłam. Przy diecie zawsze się mierzyłam i popadałam w paranoje bo niestety centymetry nie lecą tak szybko jak kilogramy i to wprawiało mnie we frustrację. Tym razem wyznacznikiem mojego sukcesu będą ubrania a te wyraźnie wskazują że jest dobrze 8)Spodnie zaczynają wisieć na tyłku a bluzka już tak nie opina brzucha :)Jedyne nad czym muszę popracować i bardziej się mobilizować to ćwiczenia i ruch... Brak czasu, opieka nad dzieckiem które ostatnio ciągle choruje i wykańczająca praca podcina mi skrzydełka. No ale może wraz z przyjściem dłuższych dni, wiosny i słoneczka jakoś się zmobilizuje.

Do osiągnięcia pierwszego celu pozostało już niewiele. 

Przypomnę do końca I kwartału muszę zejść do 99 kg. 

Tymczasem zmykać pichcić pyszny gulasz na jutro. Trzymajcie kciuki żeby następny miesiąc był równie owocny :D

16 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Po udanym początku przyszedł czas na zastój. Nie martwię się tym bo wiem czym jest spowodowany. Moja dieta od poniedziałku w niczym nie przypomina jedzenia które do tej pory spożywałam. Wiąże się to niestety z moją niedyspozycją. Do chwili obecnej nie mogę jeść żadnych warzyw i owoców bo bardzo boli mnie brzuch. Nic po za ryżem i białym pieczywem mój organizm póki co nie przyjmuje. Po mijającym tygodniu zaczynam mieć wątpliwości czy to było zatrucie. W niedziele mnie targało, w poniedziałek i wtorek moim synem targało, we wtorek moja mama też chorowała a środę na dokładkę ścięło mojego tatę :(Do tego u mnie doszedł okres i nie jest fajnie :?

Od jutro postaram się delikatnie wrócić do diety, na miarę moich możliwości żołądkowych.

No i zakupiłam do domu wagę ;)

Miłego wieczoru :)

11 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Kolejny dzień odchudzania przynosi rezultaty. Dzisiaj waga pokazała 107,8 kg czyli -0,9 kg. Od początku odchudzania zeszło ze mnie 3,9 kg :)

Byłam dzisiaj na obiedzie u mamy. Wiadomo jak takie obiadki wyglądają... Rosołek a później ziemniaczki z sosem pieczarkowym, surówka i schabowy. Z racji diety moja porcja była o połowę mniejsza niż dotychczas jadłam. Najadłam się z umiarem, ale jak wróciłam do domu to odchorowałam to bardzo (chory) Najpierw ogromny ból brzucha a później biegunka i wymioty. Masakra, dopiero co się pozbierałam. Nie wiem czemu tak mnie złapało, wszyscy jedliśmy to samo i tylko ja zaniemogłam więc pewnie ma to jakiś związek z dietą. Dodam że na codzień nie głoduję. Jem spore porcje i staram się jeść 5 razy dziennie. Następnym razem będę mądrzejsza i nie wrzucę na raz tyle żarcia które mi tylko szkodzi :| Idę się kurować jakąś miętą. Spokojnego wieczoru Wam życzę...

8 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Mija pierwszy tydzień mojej diety i wynik jest bardzo obiecujący :) Dzisiaj waga pokazała kolejne - 1 kg :D Pierwszy tydzień diety kończę z wynikiem - 3 kg. Oczywiście zdaje sobie sprawę że 90% z tego to sama woda ale to i tak bardzo cieszy. Nie pamiętam już kiedy miałam tak udany start przy odchudzaniu. Moja motywacja narazie tylko wzrasta i niech tak pozostanie :)Nie jadam monotonnie. Staram się wymyślać różne potrawy. Czasem jak tylko mam troszkę więcej czasu to wskakuje na rowerek treningowy. Ogólnie troszkę zalatana jestem i tu bardzo doceniam starania mojego męża który mocna mnie wspiera, motywuje i czasem przygotowuje dla mnie jakiś dietetyczny posiłek ;)Dzisiaj po powrocie z pracy czekał na mnie pyszny dietetyczny gulasz z kurczaczka z papryczką i kaszą. Niebo w gębie :)

Menu dzisiejsze:

Śniadanie:

2 kromki chleba wieloziarnistego z serkiem naturalnym, drobiową wędlinką i pasztetm drobiowym + pomidorek, sałata i papryka

II śniadanie:

Sałatka z kurczakiem i pomidorkiem + sosik gyrosowy

Przekąska ok południa zamiast obiadu:

Jabłko, mandarynka + 3 placuszki otrębowo jabłkowe

Obiad:

Gulasz z kurczaka i papryki + kasza

Kolacja:

To samo co na śniadanie + pół parówki "piratki"

Muszę bardziej popracować nad jedzeniem w pracy. Jeśli macie jakieś fajne dania to bardzo chętnie wprowadziłabym je do swojego jadłospisu :)

Póki co zmykam piec racuchy jabłkowe, oczywiście dietetyczne ;)

Miłego wieczor

5 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Właśnie wróciłam od rodziców w cudownym nastroju :D Miałam okazję zważyć swoje cielsko :p Waga pokazała - 2kg :DMój pierwszy spadek od xxxx czasu. Wiem że praktycznie to woda schodzi z organizmu, ale i tak nic tak bardzo nie cieszy jak spadek wagi 8)

Miłego wieczoru ;)

4 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Minął kolejny dzień z dietą i bez żadnego podjadania :) Ciągle czuję się jak na detoksie. Dzisiaj dodatkowo zmobilizowałam się i wlazłam na rowerek stacjonarny. 45 minut pedałowania i ledwie doczołgałam się pod prysznic. Jeździłam z różnym obciążeniem co nie wątpliwie mnie wymęczyło, ale tak pozytywnie. Cóż żeby ładnie wyglądać to teraz trzeba pocierpieć. Późnym popołudniem wyciągnęłam rodzinę na zakupy. W lodówce pustka więc była okazja zaopatrzyć się w produkty tylko dietetyczne ;)Maż nie narzeka, wspiera mnie i wpiernicza to co ja. Sam chciałby zgubić z 5 kg. U niego jednak idzie to zdecydowanie szybciej jak u mnie. No i ma do zrzucenia 5 a nie jak ja 40 kg (szloch)

Dzisiejsze menu:

Śniadanie:

2 kromki chleba wielozarnistego posmarowane serkiem z drobiową wędlinką i pasztetem + mała parówka na ciepło (piratki, podkradła synowi, całkiem niezła :)) + pomidorek, papryka

II śniadanie:

Płatki owsiane, otręby pszenne z żurawiną i orzechami włoskimi + naturalny jogurcik

Obiad:

Makaron razowy + kurczak z brokułami, pieczarkami i cebulką.

Podwieczorek:

Brak :( nie było czasu...

Kolacja:

Powtórka ze śniadania + kiełki brokuła i rzodkiewek no i bez parówy.

Jutro będę u rodziców to zobaczymy czy waga coś ruszyła. 

Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę :D

2 stycznia 2015 , Komentarze (8)

No i wracam do Was. Po raz kolejny i po raz kolejny z podkulonym ogonem. Kiedy stuknęła mi setka myślałam że niżej nie da się upaść. A jednak.... Waga wczoraj pokazała 111,7 kg. Oczywiście w ślad za nowym rokiem idą nowe postanowienia i dlatego tu jestem. Jest to moja ostatnia próba. Tym razem nie robię tego dla siebie bo jak widać na niewiele to się zdało. Tym razem robię to dla mojego syna. Chcę żeby miał normalnie wyglądającą mamę a nie zapasioną babę która nie może za nim nadążyć. Jest tak bardzo ruchliwym dzieckiem, nie chcę biegać za nim z zadyszką. Nie chcę czuć bólu w kolanach kiedy biorę go na ręce. Nie chcę podnosić się codziennie z bólem w plecach. Nie chcę żeby za chwilę wszystkie dzieci w przedszkolu śmiały się z jego mamy....

Nie chcę chudnąć w szalonym tempie, pierwsze 10 kg chciałabym zrzucić do 31 marca. Ogólnie zakładam 10 kg na każdy kwartał. Na początek słodycze chciałabym ograniczyć do 1 razu w tygodniu a po miesiącu możliwie jak najrzadziej. Co do ruchu możliwości mam nie wiele. Mogę albo jeździć na rowerze treningowym, ćwiczyć w domu w miarę możliwości albo szybkie marsze. Bieganie nie wchodzi w grę bo jestem za gruba i moje stawy i kolana nie wytrzymałyby tego. Jednak z czasem jak uda mi się zrzucić parę deko to kto wie.. :)

Jeśli tym razem mi się nie uda to definitywnie kasuję konto i znikam bo nie będę chciała się ośmieszać. Kolejny rok, kolejne postanowienia i kolejne porażki ale czemu tym razem nie mogłoby być inaczej?? Już dwa razy udało mi się porządnie rozprawić z wagą więc wierzę że tym razem będzie podobnie 8) Trzymajcie Kochane kciuki :)

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: 

Dwa wafelki ryżowe posmarowane naturalnym serkiem, jajecznica z odrobiną pieczarek, szynki i cebulki + 1/2 pomidora i kawałkami papryki.

II śniadanie:

Activia poziomkowo-malinowa

Obiad:

Schab, ziemniaki, brokuł, kalafior i marchewka (wszystko ugotowane w parowarze) + łyżka buraczków

Podwieczorek:

Pół jabłka i dwie mandarynki

Kolacja:

2 wafle ryżowe posmarowane sardynkami w sosie pomidorowym, pół pomidora + kilka kawałków papryki.

Pierwszy dzień za mną. Czuję się jakbym była na odwyku ;)

23 października 2013 , Komentarze (13)

Witajcie Kochani,

Dzisiaj wypada równo miesiąc odkąd palnęłam się porządnie w głowę i zabrałam za siebie. Tak jak pisałam wcześniej, czasu na częstsze wpisy niestety brak, ale diety pilnuję, przestrzegam i efekty są!!

Dla przypomnienia (choć nie ma czym się chwalić) na początku na wadze było 105,9 kg. Dzisiaj waga pokazała 100,5 kg. Spadek -5,4 kg Jestem meeega zadowolona z siebie i swoich wyników.
Pokusiłam się również o pomiary i tak:

Biust; było 112 cm ..... jest 110 cm - spadek 2 cm
Talia; było 102 cm ...... jest 98 cm - spadek 4 cm
Brzuch na wysokości pępka; było 118 cm ..... jest 112 cm - spadek 6 cm
Biodra; było 127 cm ..... jest 124 cm - spadek 3 cm
Uda; było 77 cm ..... jest 75 cm - spadek 2 cm
Łydka; było 42 cm ..... jest 41 cm - spadek 1 cm.

Reasumując ubyło mnie 5,4 kg i  18 cm

Ten miesiąc nie był taki straszy jak mi się na początku wydawało. Minął szybko, bez specjalnych wyrzeczeń. Okazuje się że zmiana stylu jedzenia, ciut więcej ruchu, regularność posiłków potrafi zdziałać cuda. W ostatnim tygodniu niestety mój rowerek odmówił posłuszeństwa i czekam na naprawę, potrwa to jeszcze tydzień, ale dam radę. Choć przyznam że energia mnie rozpiera. Mam jej dużo więcej niż wtedy kiedy siedziałam na kanapie i obżerałam się na kolację popijając słodką colą Moja cera nabrała delikatnego blasku, mam lepszy nastrój, czuję się lekka jak piórko choć waga tego nie wskazuje Lepiej sypiam. Same plusy diety... a jednak pilnować się trzeba bo pokusy czyhają na mnie wszędzie.

No dobrze moi mili, teraz uciekam pichcić jakiś lekki obiadek na jutro Dobrej nocy Wam życzę

6 października 2013 , Komentarze (4)

Dziewczyny jak w temacie.
Nie mam czasu pisać. Praca, dom, dziecko zabierają mi cały mój czas. Jednak w tym całym ferworze nie zapomniałam zadbać o siebie

Chciałam się Wam pochwalić że od dwóch tygodni jestem na diecie "zdroworozsądkowej", co dwa dni jeżdżę na rowerze, ćwiczę brzuszki. Ostatnio dołożyłam ćwiczenia na pośladki. Co jakiś czas będę jeszcze jakieś ćwiczenia dorzucać. Schudłam już 3 kg. Zdeterminowana jestem jak nigdy dotąd. Mam w sobie ogromną siłę do walki. Zmobilizował mnie mój mąż, który ograniczając jedzenie i biegając schudł już 10 kg. Nie chcę być gorsza!!!! Tym bardziej że mega się zapuściłam.
Widzę że jest ze mnie dumny i dopinguje mnie.
Dodam że za mną dwie weekendowe imprezy na których nawet nie powąchałam alkoholu, nie obżerałam się (choć jeśli miałam na coś ochotę to nie odmówiłam sobie) i w żaden sposób z tego powodu nie cierpiałam. Chcę schudnąć, chce zmienić swoją pracę, chcę czuć się szczęśliwa i dumna z siebie. Chcę pięknie wyglądać!!!
Myślę że tym razem wskoczyłam na odpowiednie tory odchudzające.
Czuję że dam radę!!!

Nie będę pisała codziennie wybaczcie, ale co jakiś czas będę Was informować o postępach

Mój cel.. do końca roku chciałabym ujrzeć na wadze 95 kg.
Póki co jest 102,7. Startowałam z balastem o zgrozo 105,9 kg!
Trzymajcie za mnie mocno kciuki