Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgorzaata

kobieta, 44 lat, Zgierz

170 cm, 99.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Witajcie
Dziś mija 4 dzień odkąd ponownie wzięłam się za siebie. Wczorajszy dzień na plusik i dzisiaj również. Jestem pozytywnie nastawiona. Staram się jeść codziennie zdrowo i dietetycznie. Zero słodyczy, choć pokus jest wiele. Nie obżeram się na noc a wieczorami, jeżdżę na rowerku, zumbuję i fajny aerobic na youtubie znalazłam.
Dzisiaj uznałam że pierwszym celem który chcę osiągnąć to waga poniżej 90 kg. Chciałabym to osiągnąć w 4 miesiące. To chyba dość realny termin?
Póki co czekam na poniedziałek i mam cichą nadzieję że waga pokaże
min. 2 kg mniej .

Spokojnej nocy Dziewczyny

20 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Witajcie wieczorową porą.

Właśnie fotograf przesłał mi zdjęcia z chrztu Mikołaja.
SZOK!!!!! SZOK!!!!!! SZOK!!!!!!

Wyglądam na nich jakbym znowu była w ciąży i to tak ok 5- 6 miesiąca Zdjęcia dały mi porządnego kopa. Jak tylko będę miała jakąkolwiek chwilę słabości to będę je oglądać i pastwić się nad sobą. Za moją głupotę!!!!

Dzisiaj dzień na plusik. Starałam się jeść dietetycznie, słodyczy zero a wieczorem 40 minut na rowerku i 12 minut zumby. Miałam dzisiaj tylko pozumbować ale po 12 minutach okazało się że moja kondycja jest w stanie agonalnym Nie chciałam tracić dnia i wsiadłam na rowerek.

Ojjj długa droga przede mną....

19 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Dziewczyny strasznie się cieszę że nie wywaliłyście mnie ze swoich kontaktów Postanowiłam dzisiaj znowu podjąć walkę, kto wie może tym razem się uda... Ja w to wierzę, ale z drugiej strony le razy już tak pisałam... ehhh

Wczoraj chrzciliśmy mojego synka, starałam się nie przejadać. Zresztą czasu i tak nie było. Zjadłam obiadek i coś tam w między czasie wrzuciłam lekkiego. No ale dzień był mega męczący. Zostałam wczoraj zrujnowana psychicznie i wieczorem kiedy Miki zasnął, wydudliłam całą butelkę wina

Dzisiaj od rana prowadzę się przyzwoicie. Nie jadłam mega dietetycznie, ale starałam się jeść mało. Nie było czasu na gotowanie, poza tym mam jeszcze sporo jedzenia z chrzcin w lodówce. No i wieczorem wsiadłam na rowerek. Pedałowałam 50 minut. Zaktualizowałam swój pasek, swoje wymiary. Wyszło że jest we mnie 48% tłuszczu.
MASAKRA
Jak ja mogłam się doprowadzić do takiego stanu?????@!!!!??


Dzień zaliczam do udanych. Będę starała się pisać jak najczęściej. Kiedyś już mi się udało zrzucić parę kilo z Waszą pomocą więc i tym razem liczę na Wasze wsparcie

15 sierpnia 2013 , Komentarze (7)

Witajcie Moje Kochane
Krótkie usprawiedliwienie mojej nieobecności.... sięgnęłam dna wagowego, nie odnoszę żadnych sukcesów, waga zamiast w dół idzie w górę. Porażka na maksa. Nie mam czym się chwalić, nie chcę się ośmieszać więc nie piszę. Moja waga na dzień dzisiejszy to 104 kg. SZOK!!!! Wiele razy próbowałam rozpoczynać dietę, ale nic z tego nie wychodzi Nie mam czasu na gotowanie, nie mam czasu na szukanie dietetycznych przepisów, baaa często nawet nie mam czasu robić zakupów a co dopiero pichcić coś w kuchni Tyle w temacie diety.....

Mój syn rośnie jak na drożdżach. Idzie już mu 9 miesiąc. Ma już 4 ząbki, siadanie opanował do perfekcji, teraz uczy się stać Pełza po całym mieszkaniu. Jest strasznie pogodnym dzieckiem, wiecznie się chichra. Nasze problemy z kolką minęły po 3 miesiącu i od tamtej pory nie mamy żadnych problemów. No i niech tak zostanie.
A to zdjęcie z dzisiaj... ostatnie chwile błogiego relaksu w łazience dzisiaj zostały mi odebrane


Miki pełza za mną po całym mieszkaniu. Dzięki temu mam podgląd na to co robi i gdzie paluchy wtyka

W niedzielę robimy chrzciny Mikołaja. Pewnie znowu się najem a później będę miała okropne wyrzuty sumienia.... Zamierzam po raz kolejny rozpocząć dietkę od poniedziałku. Może tym razem się uda... Trzymajcie kciuki....

1 lutego 2013 , Komentarze (8)


Styczeń za nami, waga dzisiaj pokazała 90,7 kg. Jest dobrze! Kilogramy nie lecą tak jak po porodzie (może nawet lepiej), ale pomalutku coś tam schodzi. Od porodu w biodrach zleciało mi 10 cm. Próbuję się zmobilizować żeby zacząć częściej pisać i więcej czasu poświęcać V. ale Mikołaj zapełnia mi cały dzień.
Obecnie przerabiamy kolki. Niestety w wersji hardcore. Wszędzie piszą że takie małe niemowlaki powinny spać ok 20 godzin na dobę. Wczoraj liczyłam ile śpi mój Mikołaj.. wychodzi od 5 do 8 godzin na dobę. Same rozumiecie że czasem sił i chęci brak na walkę z kilogramami... Jeśli któraś z Was zna złoty środek na kolki to błagam o receptę. Dodam że wypróbowałam już chyba wszystko.. Masaże, suszarka, odkurzacz, kropelki Sab Simplex, katater rektalny i wiele innych cudów. Ostatnio kładę Mikołaja na brzuszku i to przynosi mu wyraźną ulgę. Niestety nie do końca potrafi przekręcać jeszcze główkę więc na całą noc ułożyć go tak nie mogę...

W najbliższym czasie zamierzam zacząć jeździć na rowerku treningowym. Muszę popracować nad brzuszkiem bo wygląda fatalnie 10 tygodni po cc chyba można już delikatnie brzuszkować?? Co do diety.. niestety bardzo uboga. Jem ciągle to samo.. przedwczoraj pokusiłam się na zupkę pomidorową. Efektem była nieprzespana noc Mikołaja. Jedyne co mogę jeść to białe pieczywko, wędlinka najlepiej drobiowa, ryż, marchewki, kurczaczek, indyk, chudziutka wołowinka, jakieś buraczki. Reszta powoduje że mój maluch jest niespokojny i ma dużo silniejsze ataki kolki Aaa i toleruje herbatniki Pettitki

Lecę poczytać co u Was, jak sobie radzicie. Mikołaj wyczerpany zasnął w bujaczku i tak kima już godzinę. Zastanawiam się czy z nim wszystko ok że tyle śpi w dzień

Miłego wieczoru

P.S. Zapomniałam dopisać że moim celem na luty to ujrzeć w końcu na wadze 8 z przodu.. Ostatni raz taką wagę miałam chyba z 2 lata temu...

12 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Witajcie w ten bardzo śnieżny poranek

Wpisów u mnie ostatnio jak na lekarstwo, niestety nie zanosi się na jakąkolwiek poprawę ponieważ mój syn nie daje mi odpocząć. Dzisiaj Mikołajem opiekuje się tata i mam chwilkę dla siebie. Pomyślałam od razu żeby Wam coś tu skrobnąć
Żyje nam się raz lepiej, raz gorzej.
Mikołaj rośnie, staje się coraz bardziej kontaktowy. Niestety kolki nas nie ominęły, ale dajemy sobie jakoś z tym radę. Będąc w ciąży byłam przerażony tym czy sobie poradzę, okazuje się jednak że chyba nie jest najgorzej Jedyny minus macierzyństwa to brak snu i wieczne zmęczenie, jednak uśmiech mojego syna jest mi w stanie wszystko wynagrodzić.


I jak tu nie kochać takiego szkraba?


Dietetycznie stoimy w miejscu. Waga zatrzymała się na poziomie 94,2 kg. Ciągle jem to samo, więc metabolizm wyraźnie zwolnił. Nie mogę pozwolić sobie póki co na żadne owoce i warzywa bo co zjem nowego to zaraz Mikołaj jest obsypany. Może niedługo, jeśli lekarz pozwoli i będę miała jeszcze na to siły, to zacznę jeździć na rowerku stacjonarnym.
Trzeba doprowadzić się do ładu bo czeka mnie kolejny ciężki moment... szukanie pracy. Niestety moja firma likwiduje się z końcem stycznia i zostałam bez pracy po macierzyńskim. Nie załamuje rąk, już w poniedziałek idę na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną. Ludzie z tej firmy wiedzą że będę dyspozycyjna dopiero od maja jednak na rozmowę mnie zapraszają więc idę, nie mam nic do stracenia.

A teraz moje miłe w ramach czasu dla siebie idę zrobić sobie porządny peeling ciała i jakąś maseczkę wrzucić na buźkę.
Czas zacząć robić coś przy sobie żeby nie zgnuśnieć

13 grudnia 2012 , Komentarze (9)

Witajcie Moje Drogie Vitalijki

My z Mikołajem jesteśmy już w domku. Mikuś już zdrowiutki aczkolwiek jego oddech nadal budzi we mnie lęk. Lekarze jednak zapewniali nas że wszystko jest w porządku a oddech Mikołaja jest w 100% wydolny.
Chciałam Wam przedstawić mojego małego rozrabiakę


A tu przyłapany na ziewaniu (moje ulubione zdjęcie)


Na początku Mikołaj był bardzo spokojnym dzieckiem ale teraz z każdym dniem różki pokazuje. Dzisiaj np. od 23:30 do 4 nad ranem nie pozwolił mamie zasnąć
Ja jestem mega zmęczona. Nie doszłam jeszcze do siebie zarówno po zapaleniu żył jak i cesarki. Niestety tego drugiego nie wspominam najlepiej. Znieczulenie w kręgosłup to była dla mnie prawdziwa trauma i mam nadzieję że drugi raz przechodzić tego nie będę. Nie mogli się wkłuć bo mam strasznie krzywy kręgosłup. Igłą jeździli po kręgosłupie jakieś 10 minut. Tego co czułam nie da się opisać....
Później kolejne dni niepewności bo nikt z lekarzy nie do końca chciał nam powiedzieć co dolega naszemu dziecku. Dopiero kiedy dziecko zostało przewiezione do innego szpitala dostaliśmy pełną informację co się stało.. Dzięki Bogu mamy to już za sobą.

Co do wagi... w ostatnich tygodniach dobiłam do wagi 113,5 kg. Wiem sporo, ale dużą część tego to była woda. Od ok 34 tygodnia zaczęłam się sypać i bardzo chorować. Najpierw grypa, później zapalenie mięśni międzyżebrowych a na koniec zapalenie żył. Przyjmowałam leki które zatrzymały mi wodę w organizmie, zaczęłam puchnąć, nie mogłam butów zalożyć. Stopy przypominały mi dwa wielkie kalafiory. Nawet dziecko urodziło się bardzo napuchnięte od wody...
Dzisiaj w dwa tygodnie po porodzie zeszło mi 20 kg Moja waga jest taka jak przed zajściem w ciążę. Stres, nerwy, bieganina swoje robi. Nie stosuję żadnej diety, ale muszę uważać na to co jem bo karmię piersią. Mam ogromny problem bo tak na prawdę póki co jest niewiele produktów które mogę jeść. Stąd też ten spadek wagi...

W naszym domku nadal nie mieszkamy, remont już prawie zakończony. Obecnie wykonywane są już ostatnie prace, mąż zaczął przewozić nasze rzeczy. Może do świąt już się tam wprowadzimy na dobre. Póki co mieszkamy u mojego brata.
Ten remont też kosztował mnie wiele nerw i płaczu ale mamy to już za sobą.

Nie wiem kiedy teraz będę mogła znowu cokolwiek napisać bo Mikołaj czuwa i nie pozwala mi za bardzo odpoczywać Teraz też już chrząka i zaczyna się wybudzać więc czas przygotować cyca Postaram się jednak poczytać co u Was i nadrobić ogromne zaległości w Waszych pamiętnikach

1 grudnia 2012 , Komentarze (10)

Witajcie,
Dzisiaj będzie krótko...
26.11.2012r. w 38 tc na świat przyszedł mój synek Mikołaj. Musiałam mieć cesarkę ponieważ dostałam zapalenia żył w nodze. Niestety po porodzie okazało się że moje dziecko ma problem z oddychaniem. Dwie doby później jego stan bardzo się pogorszył i w bardzo ciężki stanie został przewieziony na OIOM do specjalistycznego szpitala. Tam się okazało że ma odmę płucną i zapalenie płuc. Konieczna była intubacja i respirator. Teraz dochodzi do siebie, jest silnym chłopcem więc rokowania są dobre. Ja walczę o pokarm dla niego, każda kropelka się liczy. Dziś pierwszy raz mogłam go dotknąć. Jest mi cholernie ciężko...

21 sierpnia 2012 , Komentarze (19)

Witajcie
Przychodzę do Was z garścią świeżych dobrych wiadomości

Wczoraj byliśmy na usg. Mikołaj rośnie jak na drożdżach. Nie dało się go zmierzyć, ale waży już całe 586 gram Mój brzuszek z każdym dniem rośnie, ale jeszcze nie jest tragicznie. Wyniki mam książkowe. Obawiałam się że przy mojej wadze ciąża narobi spustoszenia w organizmie a tu się okazuje że wyniki mam lepsze niż te sprzed ciąży. Ja ogólnie czuję się bardzo dobrze. O ciąży przypomina mi ciągle powiększający się brzuch i młody który staje się coraz bardziej ruchliwy
Z wagą ciut gorzej. Od początku przytyłam 5 kg. W ostatnim czasie wrzuciłam ciut więcej bo i zachcianek na słodkości było więcej. To mogło być spowodowane również stresem i nerwami

Z końcem lipca wyprowadziliśmy się z wynajmowanego mieszkania i zamieszkaliśmy z moimi rodzicami. Nasze gniazdko zostało w końcu!!! zakupione, ale klucze dostaniemy najpóźniej do 23 września. Wszystko się przedłużyło przez urlopy no i przez Panią notariusz, której bardzo zależało abyśmy zrezygnowali z zakupu mieszkania. A wszystko przez to że mieszkanie kupiliśmy bez pośrednika. Zostaliśmy zmuszeni do zmiany notariusza przez co straciliśmy bardzo dużo czasu... Pod koniec września zaczynamy remont i mam nadzieję wprowadzić się do naszego mieszkanka jeszcze przed porodem.

Czytam Was regularnie, ale nie piszę za dużo bo przeprowadzka kosztowała mnie wiele energii, nerw. Musiałam to odleżeć i wypocząć. Wiem jednak że lato jakoś mobilizująco na Was wpływa
Nie ociągajcie mi się więc tutaj z odchudzaniem!!

26 lipca 2012 , Komentarze (17)

Witajcie

Jejku jak ten czas szybko leci. Powoli zbliżam się do połowy ciąży Wczoraj byliśmy na usg, dla nas jednym z najważniejszych w całej ciąży. Byliśmy u genetyka. No i mamy same dobre wieści Okazało się że na poprzednim usg przezierność karkowa zrobiła nam psikusa. Tym razem fałd karkowy nie był opuchnięty, wynosił 4 mm. Kość nosowa widoczna, 7 mm. Dziecko pięknie się rozwija. Serduszko pracuje wzorcowo Lekarz mnie uspokoił no i nie będzie potrzebna amniopunkcja. Zresztą i tak bym jej nie zrobiła. To i tak niczego by nie zmieniło. No i lekarz zdradził nam jeszcze jeden malutki drobiazg, ale jakże ważny Mojemu dziecku wyrósł pisiorek Będzie Mikołaj. Data porodu na 15 grudnia
Ogólnie wczoraj albo go obudziliśmy albo był bardzo znudzony badaniem bo smacznie sobie ziewał i miał gdzieś że rodzice go podglądają

Co do wagi.. od początku ciąży mam na plusie 2,5 kg. Teraz muszę pilnować się jeszcze bardziej bo podobno najwięcej przybiera się w drugiej połowie ciąży.

Ostatnio znowu mam mniej czasu ponieważ jesteśmy w trakcie przeprowadzki. Kredyt już prawie załatwiony, pozostało jeszcze podpisać umowę i iść do notariusza. Jeśli dobrze pójdzie zaczniemy remont we wrześniu i skończymy akurat na poród To będzie ekstremalne przeżycie, ale lekarz powiedział że sił mi wystarczy, ale mam się nie przemęczać. Pudeł nosić nie będę. Będę tylko nadzorować prace

Zmykam pakować kolejne pudła, zostało nam kilka dni do wyprowadzki a my jeszcze jesteśmy daleko w polu z pakowaniem

Miłego dnia