Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hejterów też pozdrawiam ...


I to wcale nie będzie pesymistyczny wpis ...Chodź swoje się napisze i napisze co siedzi mi na wątrobie . Ale wyrzucę wszystkie swoje emocje,tylko po to by nie wrócić już nigdy do tego tematu .

Bardzo dziękuję wszystkim i z osobna na słowa wsparcia - w komentarzach i na priv  , za wszystkie wskazówki i rady - na pewno wiele z nich wykorzystam w swoim życiu . Pozdrawiam również hejterów ...i wcale nie środkowym palcem :) Wasze wypowiedzi nic nie wniosą do mojego życia ....a do Waszego ? Przynajmniej mogliście popisać :) Jeśli odnieśliście satysfakcję przy obrażaniu mnie lub mojej rodziny ....co jest słabe ...to brawo :)

Zawsze było mi ciężko zrozumieć ludzi którzy nie widzą w swoim oku belki , a u innych zobaczą źdźbło :) Myślicie że jakiekolwiek decyzje dotyczące mojej mamy są dla mnie łatwe ? Że podjęłam je od razu w dniu diagnozy ? NIE NIE NIEEEEEEEEEEEEEEE !!!! JESZCZE rok temu , albo i dłużej uważałam że NIGDY bym nie oddała mamy do żadnego ośrodka. NIGDY . Niektóre osoby które miały styczność z osobami chorymi uważały żebym się nie zarzekała , że zmienię zdanie bo psychicznie i fizycznie nie wyrobię . To i tak nadal uważałam że są w błędzie . Wiem jak smakuję takie życie z osobą chorobą nie tylko jeśli chodzi o mamę . Pracowałam z osobami starszymi (ale bez zaburzeń psychicznych ) , opiekowałam się dziadkiem chorym na nowotwór - każdego dnia wsiadałam na rower i gnałam do niego 20 km .. ! . A kiedy był w szpitalu przesiadywałam u niego kilka godzin i do jego śmierci.Miałam wtedy 14 lat jak zaczął chorować  i zmarł przed moimi 16 urodzinami ....Męża babcia jest chora na Alzheimera i nie raz się się nią opiekowałam , często po 2 tygodnie mieszkałam u niej z malutkim dzieckiem by teście mogli sobie wyjechać i odpocząć ...Kiedy zachorowała rok temu teściowa - też wiedziałam że muszę pomóc ...Tata założył rodzinę i ma dzieci , w tym związku jest mój brat - 18 letni chłopiec chory ( psychicznie i fizycznie ) ...Więc jestem nasiąknięta tym życiem gdzie przeplata się choroba.

Wiecie nie chciałam tego NIGDY pisać . Nie chciałam źle mówić o mamie - bo jest teraz chora i bezradna . Ani jej w tym nie pomoże , ani mi . Ale to jest chyba ten moment że powinnam . Wiele osób które zna mnie i moją mamę w realnym życiu uważa że zwariowałam że wzięłam do siebie mamę ,że zrobiłam błąd lub po prostu mówią że jestem głupia i oni by tego nie zrobili bo nigdy nie dostałam serca od mamy . A dlaczego ? Bo nas znają . Mowa o sąsiadach , znajomych , rodzinie ( nawet tej od strony mamy ) . Mama była / jest  dobrą przyjaciółką - z jedną przyjaźniła się przez parę dekad aż do jej śmierci , z drugą przyjaźni się 50 parę lat , jest dobra córką , dobrą siostrą ....Była też dobra matką - ale nie dla mnie . Często się zastanawiałam czemu ja się urodziłam ? Byłam jej drugim dzieckiem . Pierwsze zmarło przy porodzie . Po tym co przeszła powinnam być wyczekanym i kochanym dzieckiem. Ja nigdy nie usłyszałam od mamy że mnie kocha i jestem dla niej wyjątkowa...Już od szkoły podstawowej mówiła do mnie że jestem franca , szmata . ... Jak można dziecięce tajemnice rozpowiadać po całej rodzinie ?  ... Jak można buntować dziecko przeciwko własnemu ojcu ? ... Jak można schować swoją cała biżuterię i przez 20 lat wmawiać dziecku że musiała sprzedać bo ojciec nie płaci alimentów a ona nie miała co do gara nam wrzucić ? ( Tata alimenty płacił na brata ...ja byłam pełnoletnia i nie chciałam . Rok temu znalazłam tą biżuterię i jak bym dostała w pysk ! ) ...Jak można mówić mi przez tyle lat że to moja winna że ojciec nie jest z nią ( Bo gdybym nie nauczyła ojca pisać smsów to by jej nie zdradził ....takie jej myślenie było) ? ...Jak można mojemu małemu dziecku mówić że jedyną osobą która go kocha to jest babcia bo tatuś i mamusia pewnie synka nie kochają ....Jak można mojego małego syna codziennie się pytać czy tatuś z mamusią dają jeść i czy nie biją ? ....Jak można pytać się mojego męża każdego dnia czy nie boi się zostawić mnie samą w domu jak idzie na nocki ...bo mogę go przecież zdradzić ( Przestała tak mówić jak odpowiedział po którymś razie że najwyżej spakuję żonę i da do mamusi :D )  ....Jak można w dniu kiedy jestem szczęśliwa bo facet mi się oświadczył powiedzieć żeby się zastanowił czy chcę mieć mnie za żonę bo ja nic nie umiem ...Mogłabym jeszcze wymieniać , ale po co ? I mimo ciężkich lat , nie myślę o tych złych chwilach .Wolę skupiać się na tych małych perełkach , które też były w moim życiu :) Właśnie dzięki tym milszych wspomnieniom mogę być dobrą córką .Mogę się starać być jeszcze lepsza . Dlatego też opiekuję się mamą najlepiej jak potrafię , okazuję jej czułość i troskę . I zawsze powtarzałam że będę się nią opiekować dopóki będę miała siły i zdrowie . I mimo że wiem że w zamian dostanę w twarz - dłonią lub jedzeniem , że będzie mnie kopać , gryźć , dusić , ciągnąć za włosy ....To dzielnie to znoszę , mimo że nie raz się we mnie gotowało :) A mimo to jestem spokojna. Nie chcę na nią krzyczeć . Nie chcę jej straszyć .Nie chcę po prostu zrobić jej krzywdy ...zajmowałam się nią, nawet jak źle znosiłam swoją ostatni ciąże, chodziłam do niej i rzygałam w krzakach, nawet wtedy kiedy krwawiłam, zamiast być w szpitalu to wychodziłam na własną rękę bo nikt nie chciał mi pomóc. Nikt prócz sąsiadów , mojego syna i mojego męża który to ciągle brał urlopy by mi pomóc . Musiałam się nią zająć nawet wtedy gdy przeszło rok temu poroniłam, nie miałam nawet czasu by sobie popłakać bo musiałam skupić się na niej. Tak bardzo pragnęliśmy tego dziecka i wiem że gdyby nie stres i szarpanie się z matką, leżenie w szpitalu... Może bym donosiła ta ciąże.

Nawet zrezygnowałam z wyprowadzki. 5 dni w tygodniu mieszkam sama z dzieckiem bo mąż w tych dniach jest w Berlinie - w pracy . Tak więc już dawno mieliśmy w planach przeprowadzić się do Berlina i tam zacząć nowe życia.Ale przeprowadzka została zawieszona .Bo przecież mama .

A dziś? Inni nie poznają mnie. Ja nie poznaje siebie. Najbliżsi czekają aż wróci do nich taki model jaka byłam wcześniej tzn roześmiana, żartująca, z uśmiechem od ucha do ucha.. Byłam takim kolorowym ptakiem. Teraz jestem zestresowana i znerwicowana. Wiecznie zmartwiona. Cud że jeszcze... Jeszcze! Się nie leczę psychiatrycznie. Obawiam się o zdrowie i życie swoje i swojej rodziny. Dla mnie jako matki ciężko jest patrzeć na to jak moja Matka leje mi dziecko.. Włącza mi się automatycznie syndrom lwicy. Ciężko mi było patrzeć na łzy mojego dziecka kiedy jego babka dusiła na jego oczach jego mamę.. Uwierzcie mi nie mogłem poradzić sobie z synem odciągnąć jej od mojej szyj. Nie śpimy po nocach - ja dodatkowo śpię na materacu koło jej łóżka.Muszę być czujna ! , oczy muszę mieć dookoła głowy,wyjście z domu? Tak /! - w sobotę kiedy brat przejmie mamę na 2 dni, nawet wyjście do kibla jest wyczynem... Noże, gaz, woda to gorzej jak z dzieckiem! 

I w sumie to by było na tyle. Nawet sama nie wiem czemu to wszystko napisałam. A pisałam i usuwałam. Nawet teraz nie mam tej pewności czy tego nie skasuje lub nie zrobię wpisu prywatnego. A chce tylko jeszcze napisać do hejterów. Nie piszcie do mnie. Nie piszcie o swoich rodzinach. Wierzę że było, jest wam ciężko. Ale każdy chory jest inny. Każda choroba jest inna. Nie będziemy się licytować i pisać kto ma gorzej, kto lżej. Za stara na to jestem. 


W każdym razie po ostatnim wpisie zastanawiam się jaka będzie decyzja brata i bratowej. Nie zgodzili się. Ale kiedy powiedziałam szczerze że nie mam już sił i że będę dążyć do sprawiedliwego podziału opieki nad mama oraz również do sprawiedliwego podziału kosztów finansowych /póki co jedynie co z emerytury mamy biorę 100 zł na leki i co drugi miesiąc. Ja jej emerytura nie dysponuje /. To najpierw się chyba obrazili. Nie powiedzieli wprost, ale zachowanie inne. Nie chcę się z nimi kłócić bo i od kiedy mama chora nasza relacje się zmieniły / kiedyś w ogień byśmy za sobą skoczyli / . A przez ostatni rok to było piekło. Dziś potrafimy rozmawiać... Od lutego? Ale to tylko wszystko tyczy się mamy. Nasze rodziny się nie odwiedzają. Kuzyni nie mają że sobą żadnych relacji. Ja ich dziecka nie widziałam 2 lata , oni moje jeszcze dłużej . Nie wiem jak się wszystko potoczy.. W każdym razie wczoraj wróciliśmy do tematu. Już znaleźliśmy ośrodek dla mamy, prywatny. Będzie w nim do czasu aż nie pójdzie do zolu. W międzyczasie będzie toczyć się bezwłasnowolnie, a potem będzie można ruszyć że sprzedażą mieszkania mamy i cała kasa pójdzie na ośrodek, najlepszy jaki tylko znajdziemy. My już nie potrafimy jej pomóc. Ona potrzebuje specjalistycznej opieki. Tym bardziej że agresja agresja, ale problem jest z przyjmowaniem leków, płynów i pokarmu. Wypluwa. Jak by nie pamiętała jak się gryzie i połyka. Dla porównania. Wczoraj wypiła przez cały dzień 4 szkło wody to jak na nią mega dużo. Zjadła 300 g danio, szklankę zmiksowanego jedzenia czyli ugotowana marchewka z piersią i ziemniak. Wygląd jak jadło dla niemowlaka, banan i kaszka manna na szklance mleka. A to i tak dużo. W niedziele zjadła tylko mały jogurt. I tak każdego dnia jest. 

Odcinam gruba krecha się od problemów. 

Nie ma co dłużej o tym pisać. Jak już to tylko o miłych rzeczach. 




Mój słodziak ma dziś egzaminy. Dziś j. Polski, jutro matematyka a na końcu j. Niemiecki. Matka się stresuje a on na totalnym luzie. 



Weekend w końcu po tylu miesiącach spotkaliśmy się z przyjaciółmi. Spotkanie spontaniczne. Telefon o 16 a 5 min. Później jestem pod ich domem. Testowaliśmy nowego grilla który własnoręcznie zrobili. Grill też spontaniczny. 



Córki przyjaciół podarowały mi książki. Często im pożyczam kryminały. Teraz rewanż. Tylko kiedy ja to przeczytam?... 


Ostatnia moja książkę czytam Chyba miesiąc bo nie mam kiedy... Albo inaczej ja potrzebuje ciszy i spokoju kiedy czytam. 



Czy jest na sali ogrodnik? 

Mam na balkonie posadzone kwiaty. 3 doniczki piękne. Kwiaty bujne. 

Ale jedna jest jak czarna owca. Nie jest już taka bujna i ma liście żółtawe. Czemu tak? 


Jeśli wytrwałaś / eś do końca ....to znak że możesz wszystko :D

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    24 sierpnia 2020, 06:19

    Najgorsze co możesz zrobić to przejmować się opinią innych 😊 Ludzie byli, są o będą podli i zawistni. Żyj tak, żeby tobie było dobrze 😊

  • NewBegining2015

    NewBegining2015

    7 lipca 2020, 23:46

    Ludzie po prostu przez to że obgaduja innych sami się chyba dowartosciowuja nigdy nie zrozumiem tego. Tak dieta i ruch to teraz będzie podstawa najważniejsze że mi cukier wyrównali ustala leczenie to siły witalne odzyskam. Pobyt w szpitalu jest dla mnie terapia szokowa zrobię wszystko by nigdy nie wrócic do szpitala.

  • nitktszczegolny

    nitktszczegolny

    18 czerwca 2020, 12:01

    Trudno jest oceniać takie sytuacje osobom z zewnątrz, nie powinno się tego robić. Mój dziadek miał demencję, opieka nad nim to była praca 24/h. Nie dało się go zostawić na chwilę samego. Co prawda rodzice opiekowali się nim do końca, ale pamiętam jak ciężko było.

  • fuksja1218

    fuksja1218

    17 czerwca 2020, 11:43

    Teść oddał teściową do domu opieki na ostatni miesiąc walki z rakiem z przerzutami najpierw myślałam, że postąpił okrutnie po kilku dniach przyznałam, że to było właściwe rozwiązanie. Podawanie leków, zmiana cewnika itp itd to przy pracy na etacie jest niewykonalne. Trzymam kciuki za niemiecki bo matma się już chyba zakończyła :) Pozdrawiam

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 11:52

      Twoj teściu też swoje przeszedł. Najgorsze było patrzeć na ból żony... Moja teściowa do końca była w domu. Jej cierpienie i to co teściu musiał robić było czymś strasznym, do tego mieszkała z nimi teścia mama chora na Alzheimera. Babcia musiała pójść do ośrodka bo sobie nie radziliśmy. Dziękujemy.. Jutro niemiecki. I już tylko oczekiwać wyników.

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    17 czerwca 2020, 10:22

    Trzymaj się kochana -jak ktoś nie ma ,,pojęcia o pojęciu" to nie zrozumie. Powodzenia Słodziakowi na egzaminach. Ja wczoraj byłam i jutro będę w komisjach. Pozdrawiam

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 10:31

      Dziś matma. Młody spokojny, ja też powinnam bo dobrze się uczy i wiem że sobie poradzi... Ale tak chyba matki mają 😀 dzięki kochana.

  • achaja13

    achaja13

    17 czerwca 2020, 07:42

    Bardzo poruszający i osobisty wpis. Opieka nad osobą z choroba neurodegeneracyjna potrafi być ponad siły ... myślę, że biorąc pod uwagę to jaka była Twoja mama przed chorobą jest to jeszcze trudniejsze. Mam nadzieję, że uda Ci się szybko załatwić miejsce w ośrodku bo w tej sytuacji to najlepsze co można zrobić. No i, że szybko potoczy się sprawa o ubezwłasnowolnienie (niestety czasem trwają te sprawy rok).

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 10:30

      Zostaliśmy poinformowani że proces ubezwłasnowolnienia może trwać i do 2 lat... Będę silna. Dam radę. Dziękuję.

    • achaja13

      achaja13

      17 czerwca 2020, 10:40

      pisałam Ci ostatnio o tym, że jest jeszcze możliwość powołania doradcy tymczasowego na czas ubezwłasnowolnienia. Może to byłoby jakieś rozwiązanie?

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 11:53

      Taki doradca to wcale nie jest zły pomysł. Tym bardziej że szybciej sąd zdecyduje niż w procesie o ubezwłasnowolnienie. Zawsze to jakaś furtka.

    • achaja13

      achaja13

      17 czerwca 2020, 12:00

      Ja ostatnio spotkałem się z taką sytuacja że sąd po przyjęciu wniosku o ubezwłasnowolnienie z zapisem o powołanie doradcy tymczasowego stwierdził że sprawa jest chyba tak pilna że ubezwłasnowolnienie orzekł w ciągu dwóch miesięcy.

  • Berchen

    Berchen

    17 czerwca 2020, 06:32

    badz silna i nie zapomnij o sobie, zniszczonych nerwow nikt nam nie naprawi.

  • CanTakeIt

    CanTakeIt

    17 czerwca 2020, 01:47

    Pracuje w domu opieki, większość ludzi z głęboko zaawansowaną demencją, nie wiem na co choruje Twoja mama ale brzmi dokładnie tak samo, doskonale Cie rozumiem i to najlepsza decyzja jaką mogłaś podjąć. Życzę Ci dużo siły i przede wszystkim spokoju, ściskam a hejterów olej, ja mając to na co dzień, tylko jako osoba pracująca z chorymi osobami, doskonale rozumiem Twoją decyzję.

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 10:28

      Ciężka pracę masz. Podziwiam! Mama choruje na otępienie ciałkami Leviego. To taki rodzaj demencji, Alzheimera.. Jeszcze gdyby nie straciła mowy i nie była agresywna to by było w miarę dobrze.

  • karlsdatter

    karlsdatter

    17 czerwca 2020, 01:21

    Może nie powinno się tak mówić, ale życzę Ci, żebyś znalazła w sobie siłę, żeby nie zajmować się dłużej matką. Współczuję Ci.

  • Biomedka

    Biomedka

    16 czerwca 2020, 22:52

    Walcz o siebie,a opinią ludzi nie warto sie przejmować ! :)

  • Alladynaa

    Alladynaa

    16 czerwca 2020, 22:06

    Tylko Cię podziwiać za to jaka jesteś. Ta nasza młodzież zupełnie się nie stresuje przed egzaminami nie to co my. Fajny chłopak i ma super mamę

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 10:25

      Dziękuję bardzo.. U mnie stres dzien drugi, syn się śmieje ze panikuje. Chodź może to dobrze ze jest spokojny? Poradzi sobie, przynajmniej z nauką nie ma problemu.

  • mistral.

    mistral.

    16 czerwca 2020, 21:59

    To wszystko co przeszłaś i przechodzisz, jest tak straszne, że ja, obca stara baba z internetu, popłakałam się czytając. Mam nadzieję że znowu będziesz kolorowym ptakiem. Jesteś niesamowicie silna.

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 10:24

      Dziękuję kochana.

  • Joanna19651965

    Joanna19651965

    16 czerwca 2020, 21:07

    Miałam podobne doświadczenie, choć nie takie same i w pełni popieram Twoje podejście. Są sytuacje, w których opieka najbliższych nie wystarczy. Musiałam umieścić mamę na pół roku w ośrodku opiekuńczo-rehabilitacyjnym, bo po niewydolności wielonarządowej, niedotlenieniu, 3 tyg. śpiączki na OIOM miała zanik mięśni i odleżyny (na tyłku do kości) wymagała specjalistycznej, całodobowej opieki i rehabilitacji. Nie byłam w stanie tego zapewnić ani zorganizować w warunkach domowych. Co mnie to kosztowało nerwów i zdrowia, to moje i mojej rodziny (syn prawie codziennie jeździł do babci w odwiedziny, bo był na studiach zaocznych). Obecnie mama wróciła do siebie, mieszka sama, jest w miarę samowystarczalna, chociaż większe zakupy i sprawy my załatwiamy. Dziękuję nie usłyszałam, bo i po co - co najwyżej wieczne pretensje. Po swoich doświadczeniach jestem ostatnią osobą, która krytykowałaby czyjąś decyzję o oddaniu krewnego do domu opieki. Czasami po prostu nie da się inaczej.

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 10:23

      Też kochana swoje przeszłaś.. Serdecznie pozdrawiam.

  • Tysiek7

    Tysiek7

    16 czerwca 2020, 20:54

    Bardzo Ci wspolczuje... wspolczuje tego co teraz się dzieje i dzialo od małolata. Twoja mama jest mega toksyczna i niesprawiedliwa wobec Ciebie, nie potrafię, nie umiem tego pojąć..... zyczę Ci mnóstwo sił i przede wszystkim zdrowia. Ps. Syn przystojny, powodzenia dla Niego na egzaminach 😉

  • NewBegining2015

    NewBegining2015

    16 czerwca 2020, 20:52

    Moniu hejterzy zawsze będą uważam że dopóki samemu się czegoś takiego nie przejdzie to się nie zrozumie niczego i w takiej sytuacji nikt nie ma prawa Cie oceniać. Po drugie każdy ma własne sumienie poczucie obowiązku i wedle niego postępuje. Po 3 masz cudnego synka będzie łamać serca :) Po 4 trzymaj się ciepło bo jesteś cudowna

  • Wiosna122

    Wiosna122

    16 czerwca 2020, 20:05

    nie zrozumie cię nikt kto sam tego nie doświadczył, nie ma co liczyć na wsparcie od wielu ludzi, bo oni uwielbiają dopieprzać innym, taka ich natura. mam nadzieję że poradzisz sobie z tym i wkrótce znajdziecie rozwiązanie.

    • Monika123kg

      Monika123kg

      16 czerwca 2020, 20:31

      Będę się nakręcać ze będzie dobrze.. Będzie. Będę o to walczyć. Dziękuję.

  • Passifloraaa

    Passifloraaa

    16 czerwca 2020, 17:20

    Poeodzenia dla Syna! Tez jestem matka, wiec rozumiem Twoj stres😁 A Tobie zycze duzo sily i wytrwalosci I chwili tylko dla siebie!😉

    • Monika123kg

      Monika123kg

      16 czerwca 2020, 20:26

      Dziękuję mocno. Przesyłam uściski.

  • Vannesa

    Vannesa

    16 czerwca 2020, 16:29

    Hej kochana, trudny okres przed Tobą, trzymaj się. Bardzo Ci współczuję, to co przechodzisz, nawet nie mogę sobie tego wyobrazić. Twój synek jaki duży już jest, gratuluję :) ja ostatnio wypożyczyłam z biblioteki Achaję, czytałaś? Piękne kwiatki, u mnie wszystkie usychają :D Pozdrawiam

    • Monika123kg

      Monika123kg

      16 czerwca 2020, 20:25

      Moje pierwsze w życiu kwiatki hihi... Oj synuś rośnie... A był taki malutki jak Twoje dzieciątko. Oj kiedy ten czas zleciał. Tule mocno.

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 10:21

      Achaja to fantastyka?

    • Vannesa

      Vannesa

      17 czerwca 2020, 13:42

      Tak, fantastyka. Siostra mi poleciła. Skończyłam sagę o Fjällbace i nie wiem za co się wziąć :). Czytałaś książkę Jo Nesbo Człowiek - Nietoperz?

    • Monika123kg

      Monika123kg

      17 czerwca 2020, 14:37

      Czy Ona jest odpowiednia dla 14 latka? Bo fantastyka to konik syna. Ale uwielbiam Nespo. Ale tej książki nie czytałam.

    • Vannesa

      Vannesa

      19 czerwca 2020, 15:50

      Wydaje mi się, że powinna być okej. A czytał może Na psa urok? Kroniki druida?

  • Maratha

    Maratha

    16 czerwca 2020, 13:16

    ciezko cos tu napisac, poza - trzymaj sie i oby jak najszybciej udalo sie wszystko rozwiazac, bo ani dla Ciebie ani dla reszty rodziny to co sie dzieje nie jest zdrowe. Tulam mocno... PS. Popytalam, ale niestety nie mam zadnych nawet dalszych kontaktow w Twoich rejonach...

    • Monika123kg

      Monika123kg

      16 czerwca 2020, 20:24

      Dzięki że próbowałaś pomoc. Obym już tylko chwaliła się dobrymi rzeczami.

  • Janzja

    Janzja

    16 czerwca 2020, 12:52

    Och roślinki są takie uspokajające i mnie bardzo uszczęśliwiają, nawet jak mam swoje tylko jakieś przykarłowate ;). Co do Twojego wpisu to jak najbardziej podział na rodzinę. Widzę, że wiele też przez laty brałaś na siebie, ale to tak czasem jest i potem ludzie też się przyzwyczajają. Jeszcze tyle napiszę, że miałam parę przypadków gdzie się kimś zajmowałam i w takiej sytuacji jak opisałaś z mamą jaka jest/była to odeszłam od odpowiedzialności za opiekę. Poczucie winy mnie goniło wprawdzie, ale to była poprawna decyzja. Może nie tyle odmówiłam co postawiłam twarde ultimatum. Monitorowałam sytuację zdalnie i też się wszystko na mnie odbijało, ale nie weszłam w to. Ta osoba akurat była w stanie podejmować świadomie decyzje. Jak dorosłam udało mi się przez różne doświadczenie zrozumieć, że nie muszę pozwalać się innym, w tym też tej osobie, źle traktować i to było moje ultimatum - opieka tak, ale jeśli będę traktowana jak człowiek, a nie krzykiem i wbijaniem w poczucie winy całe życie Czasem nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka. Pozdrawiam.

    • Monika123kg

      Monika123kg

      16 czerwca 2020, 20:24

      To moje pierwsze kwiaty... Nigdy nie miałam do nich ręki, ale im bardziej słyszałam że musze mieć kwiaty na balkonie bo jak inaczej to bardziej mówiłam nie he he... Szkoda że teściowa ich nie widzi. Pomyślałam o niej, byłaby dumna... Oj, nigdy więcej być czyjas opiekunka jeśli nie ma szacunku od tej osoby..