No i co? Stres minął (przynajmniej póki co) i wraz z nim minęły zachcianki, a wróciła ochota na warzywa! :)
Wczoraj zrobiłam pyszny obiadek w postaci miniklopsików z warzywami - nie zrobiłam zdjęcia, więc przepis wrzucę na Vitalię kiedy indziej, ale wygląda on mniej więcej tak:
1. Wyrobiłam chude mięso mielone (np. w Tesco można dostać takie o zmniejszonej ilości tłuszczu) z jajkiem, solą, pieprzem i garstką ziaren słonecznika. Żadnej bułki ani mąki nie dodawałam!
2. Ukręciłam z powstałej masy miniklopsiki, mniejsze od orzecha włoskiego i od razu wrzucałam je do garnka z gotującą się wodą. Ugotowane odcedziłam i odłożyłam na bok.
3. Do garnka wsypałam mieszankę warzywną (mrożoną, akurat wykorzystałam taką z brokułów, marchewki i ziemniaków) i kilka pieczarek w plasterki, zalałam wodą "na centymetr", przyprawiłam solą, pieprzem ziołowym i gałką muszkatołową i udusiłam na małym ogniu pod przykryciem, czasem mieszając.
4. Do miękkich już warzyw dodałam 2 łyżki koncentratu pomidorowego, klopsiki i poddusiłam jeszcze chwilę.
5. Gotowe.
Danie zawiera tylko tyle tłuszczu, co w mięsie (zero dodatkowego masła czy oleju) oraz tyle węglowodanów, co w marchwi (zero bułki tartej w klopsikach). Wszystkie kawałki ziemniaka nałożyłam zresztą mężowi, a sobie pozostawiłam tylko mięsko, warzywa i pieczarki w wywarze pięknie pachnącym gałką muszkatołową. :) Słonecznik nadaje fajny posmak klopsikom.
Wraz z poprawą humoru budzi się we mnie kuchareczka - mam ochotę na wariacje na temat chudego mięska i różnorakich warzyw i pachnących przypraw...