Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wtorek


Wczorajsze menu:

o   kanapka z grahamki z pastą z twarożku, kalarepy, czerwonej papryki, szczypiorku i bazylii + mandarynka + szklanka jogurtu
o   płatki kukurydziane z suszonymi figami
o   filet z miruny + kromka razowca + sałatka: pekinka, brzoskwinie, rodzynki, śmietana/majonez light
o   zupa krem: włoszczyzna, łopatka cielęca, borowik suszony, sól, kminek, zabielona mlekiem + mandarynka
o   kanapka z grahamki z twarożkiem (oregano, rozmaryn) i kiełkami fasoli mung + rzodkiewki

A zjadłam:

o   kromka chrupkiego z pasztetem i pomidorem
o   płatki kukurydziane z suszoną śliwką i mlekiem
o   kromka razowca z twarożkiem (oregano, rozmaryn) i mieszanką kiełków
o   sałata lodowa wymieszana z mięsem z kurczaka z rożna, pomidorem i ogórkiem małosonym (olej, maggi, ocet balsamiczny)
o   wczorajszy gulasz warzywny (ale tylko parę łyżek, bo skwaśniał) + kromka chrupkiego z pasztetem i pomidorem
o   2 kawy z mlekiem (w tym jedna z łyżeczką cukru)

Kurczę, ja lubię gotować, ale nie aż tak! Czasem zwyczajnie mi się nie chce. Bo powinnam po pracy przygotować obiad, następnie kolację czy przekąskę, a jeszcze śniadanie i lunch do pracy... Mogłabym nie wychodzić z kuchni, no! Chyba, że do sklepu, żeby nabyć składniki do owego gotowania... :(

Bez kitu, chyba zmienię w ustawieniach, że nie potrafię gotować :P