Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dół wielkości rowu mariańskiego/ nie mogę być
utrzymanką!


Koszmarny nastrój (mądra pani z ekranu tv powiada, że to efekt przesilenia wiosennego) utrzymuje się od kilkunastu dni. Bronię się rękami i nogami przed depresyjką, ale chyba mam już ostatek sił.

Mam ku temu większe powody niż fakt, że jestem gruba, nie mam motywacji do nauki, mam milion wyzwań i zadań do realizacji w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy, ale czuję każdą komórką swojego ciała, że nie podołam. Ale nic to. Mam też powody rodzinne, mój tata nie ma najlepszego zdrowia, a wykonuje ciężką pracę fizyczną, teraz nie będzie mógł pracować tak intensywnie. Długi moich rodziców rosną w zastraszającym tempie (również przez zawirowania z frankiem), a mam dwie siostry, jedna z nich studiuje na I roku, druga teraz zdaje maturę i też idzie na studia. Jestem na IV roku dość wymagającego kierunku, przede mną obrona, egzaminy na aplikację, sesja, egzamin FCE...
A rodzice nie będą mogli mnie dłużej utrzymywać. W każde wakacje od 16 roku życia pracowałam, przed studiami pojechałam zagranicę na truskawy, żeby trochę uzbierać, pracowałam też w trakcie studiów, a to w kinie, a to w fundacjach. Próbowałam w tych lepszych miesiącach zdobyć praktykę- w urzędzie, kancelarii, poradni uniwersyteckiej.

Ale teraz raczej nie zdołam pogodzić pracy z nauką. Istnieje alternatywa w postaci zasobów finansowych mojego Narzeczonego (On oferuje to ciągle, mówi że to żaden problem, sporo zarabia, chce mi pomóc), z którym mieszkam już 4 rok, jesteśmy razem jeszcze dłużej. Ale nie mogę tego zrobić. Chyba mnie rozumiecie? On jest czuły, troskliwy i cudowny tak, że bardziej już nie można. Ale nie mogę się na to zgodzić.
Nie pozwalam na to sama sobie.

Nie wiem, czy ktoś to przeczytał w całości. Ale potrzebowałam to z siebie wyrzucić. 
Dzisiaj rano popłakałam się na reklamie wody mineralnej. I płakałam aż się zachłystywałam, trochę pomogło. 

Dobrego dnia, Kobiety.
  • 08111983

    08111983

    8 marca 2012, 14:58

    Hej; przeczytałam do końca, bo sama piszę dłuuuugo-ooo i to nie tylko o odchudzaniu. Super, że masz takiego cudownego narzeczonego, opiekuńczy i wrażliwy, niech Wam się dobrze układa. Co do kasy, niestety tak jest, ja do niedawna miałam na koncie kawał pieniążka, ale straciłam pracę i nowej nie mogę znaleźć, od 6m-cy siedzę w chacie, a pieniążek traci swoją objętość, uuuh, bardzo szybko. Podziwiam Cię za pracowitość i zaradność, sama potrafisz na siebie zarobić. Nie musisz mi mówić ile kosztują studia, a co dopiero egzaminy FCE (jestem anglistką). Co do tej 'alternatywy'...jesteście razem już długo, jeżeli wiesz, że możesz mu zaufać, a w przyszłości coś na pewno fajnego znajdziesz (osoby z papierem FCE to już nie byle kto)- skorzystaj z pomocy. Wierzę, że się wszystko uda. I uważaj na tych reklamach- piłaś wtedy wodę czy tylko na nią patrzyłaś;)?

  • haszka.ostrova

    haszka.ostrova

    8 marca 2012, 11:53

    Mam podobnie, to jest chyba taki hmm "kompleks" (?) osób, którym w życiu nie było łatwo. Nie lubię jak mój facet płaci za mnie w restauracji (od czasu do czasu mu pozwalam, ale ogólnie źle się czuję jak robi to za często). Mam koleżanki, które w ogóle się tym nie przejmują, a ja jakoś nie potrafię. Gdy tylko myślę o przeprowadzce do niego, to boję się, że nie znajdę od razu pracy bo język, bo coś tam, bo wolą swoich itp i będę musiała być na jego utrzymaniu dłużej niż miesiąc... Przeraża mnie to bardziej niż sam fakt wyjechania z kraju :P

  • Metamorfoza.

    Metamorfoza.

    8 marca 2012, 11:47

    Wiesz... myślę, że powinnaś skorzystać z pomocy swojego faceta, choćby do momentu kiedy odbijesz się od dna, a tak na pewno się stanie. Tak jak napisała koleżanka niżej miłość polega na tym aby wspierać się nie tylko w tych dobrych, ale i złych chwilach. Zwłaszcza, że jesteście ze sobą tak długo... nie wstydź się korzystać z pomocy jaką Ci oferują inni. A co do rodziny to u mnie jest podobnie - oboje rodziców zadłużonych, ale w końcu ja nie mam na to żadnego wpływu, nie mogę im pomóc, a zadręczaniem się też nic nie wskóram. Czasami są takie dni, że trzeba sobie popłakać, w każdym razie będzie lepiej, na pewno. Trzymam za Ciebie kciuki i ściskam.

  • coraz.bardziej.piekna

    coraz.bardziej.piekna

    8 marca 2012, 11:46

    dzieki za zaproszenie :)

  • coraz.bardziej.piekna

    coraz.bardziej.piekna

    8 marca 2012, 11:37

    ja bym skorzystała z pomocy. Mój mi pomógł po 3mc związku było mi z tym źle, ale na tym wsparciu tez polega miłość - mógł to pomógł. Ja będę mogła to tez mu pomoge :)

  • Nika35

    Nika35

    8 marca 2012, 11:34

    Ejj głowa do góry!!!!!! narzeczony skoro chce pomóc to korzystaj z tego. Kiedys może Ty będziesz dobrze zarabiac i oddasz... Głowa do góry