Jeszcze niedawno zastanawiałam się, jak to zrobić, żeby przekroczyć magiczne 60 stron pracy.
Limit podany przez promotora wynosił 50, ale sami rozumiecie...
Zastanawiałam się, skąd wziąć treść na te kilkadziesiąt stron tekstu.
Teraz przyszedł moment, kiedy zastanawiam się:
"Cholera, jaki jest górny pułap ilości stron w pracy magisterskiej?"
Cóż, jestem na 85 stronie.
Do napisania jeszcze sporo.
Pomysłów coraz więcej.
Koncepcja się rozrasta wykładniczo.
Piszę godzinami, od rana do wieczora (z przerwą na obiad, wyjście do sklepu).
Odkrywam, że mięśnie karku i nadgarstków mogą niesamowicie boleć.
A nogi puchnąć w kostkach od długich godzin spędzonych pod biurkiem.
I oczy...
Czy to pieczenie naprawdę może nie przechodzić, mimo kropli?
Za to dietę trzymam, ile sił:) Nawet na rowerek wskakuję i jadę, zaraz po przebudzeniu.
Co prawda pierwsze 15 minut śpię na siedząco, ale co tam!
WildBlackberry
10 maja 2013, 21:07brawo, ja mam jeszcze wszystko przed soba ;/
PorannyDeszcz
10 maja 2013, 18:54Ja też zastanawiałam się jakim cudem napiszę 60 stron. Mam 40, a dopiero zaczynam się rozkręcać ;D Powodzenia!