Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
umarłam


Ogólnie umarłam i mnie nie ma!! Miałam dziś trochę więcej czasu na trening bo dziecię u babci więc chciałam spróbować czegoś nowego. Miało być dłuższe niż pół godziny i bardzo intensywne. Znalazłam: Jillian Michaels Banish Fat Boost Metabolism. Jezusie Maryjo!!! Killer Chodakowskiej, który do tej pory wykonywałam to przy tym pikuś! 55 minut ostrej walki z własnymi słabościami (no dobra 50 ... bo ostatnie 5 to stretching).

Postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma spostrzeżeniami na temat tego programu. Na wstępie powiem że jestem nim zachwycona! Jest dłuższy niż programy Chodakowskiej, daje ogromny wcisk ale też chyba jest przyjemniejszy jeśli chodzi o układ ćwiczeń. Ostatnio szukałam odpowiedzi na pytanie jak powinnam ćwiczyć, żeby schudnąć, tzn. co najpierw cardio czy ćwiczenia na poszczególne partie mięśni. Już wiem, że jeśli chce się schudnąć to najpierw ćwiczenia a potem cardio. U Jillian układ jest następujący: rozgrzewka z całkiem ostrym cardio, ćwiczenia na mięśnie brzucha, itp, cardio, rozciąganie. Całość podzielona jest na serie. Na jedną serię wchodzą trzy-cztery ćwiczenia. Każda seria powtarzana jest dwukrotnie. I tak przez 50 minut :))))). Zrobiłam cały program choć z jednym ćwiczeniem (przechodzenie z łokci na wyprostowane ręce w pozycji pompki) miałam spore problemy i obawy czy moje stawy łokciowe i nadgarstki to wytrzymają.
Po całości padłam.
A no jeszcze jedna rzecz. Na koniec jest bardzo fajny i skuteczny stretching. Robiłam już sporo programów treningowych i moim zdaniem, w większości z tym rozciąganiem to jest kiepsko. Słabe jakieś takie, i trochę "na odwal". Potem się nie ma co dziwić, że ludziska zakwasy mają na drugi dzień. Ja przeważnie odpuszczałam ten filmikowy stretching i robiłam własne rozciąganie, jakiego kiedyś nauczył mnie pewnien bardzo dobry trener. U Jillian w BFBM rozciąganie jest całkiem niezłe.

Takie są moje odczucia. Wiem jedno: będę ten program wykonywać. Raczej nie codziennie bo by mi się znudził ale naprzemiennie z czymś innym, tak 2-3 razy w tygodniu.

Jestem ciekawa czy ktoś z Was to ćwiczył i jakie ma odczucia?

Eh po treningu stwierdziłam, że odpuszczę wieczorny stepper ... ale teraz jakoś przeszło mi zmęczenie i jak się znam to koło 19.00 wskoczę na stepper i zacznę dreptać :)))

Na koniec jeszcze wczorajsze menu:

śniadanie:
chleb razowy własnego wypieku
(właściwie mężowego bo on piekł) 100g  - ok.244 kcal
delma 11g - 20 kcal
serek typu włoskiego 62g - 127 kcal

II śniadanie:
kawa czarna :)

obiad:
gulasz - nie mam pojęcia ile to może mieć kalorii ale był własnej roboty, z warzywami (marchewka, groszek, papryka, cebula), niezaciągany, myślę że maks 400 kcal
3/4 woreczka kaszy gryczanej - 252 kcal

przekąska:
serek yofrutta 150kcal
szklanka mleka 1,5% 117 kcal

kolacja:
chleb ten sam co na śniadanie 80gr - 195 kcal
polędwica drobiowa 30 gr. - ok.20 kcal
ser pleśniowy Lazur 10 gr - 36 kcal

do tego 2 litry wody i kubek herbaty rooibos.

O ile wszystko dobrze wyliczyłam i podliczyłam to wyszło mi 1361 kcal czyli całkiem nieźle :)
  • motylek.anna

    motylek.anna

    27 lutego 2013, 14:52

    Ilość kalorii idealna plus ćwiczenia - rewelacja! Podziwiam bardzo za zapał i w ogóle ilość wykonywanych ćwiczeń. Chlebek pieczony przez męża, mmm.... muszę to koniecznie pokazać mojemu mężowi :D