Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
no to siup


Popodliczałam mniej więcej kalorie i wyszło ok. 900. Wczoraj było mniej, ale dziś pożarłam dużo owoców, poza tym nie należy przeginać. Miało być do 1000 kcal dziennie. Nie kupuję już tych dietetycznych słodyczy, owoce zdrowsze. Mam ochotę na jakieś szaleństwo z okazji weekendu. Może lampka wina. Albo nie. Dziś będąc na zakupach przymierzyłam jedną kieckę, zobaczyłam się w lustrze, trochę znów popadłam w depresję, że do mego ideału tak daleko. Wiem, wiem metoda małych kroczków jest najlepsza. Tylko trochę mnie to już nuży. Niedługo wrócę do pracy, więc będzie łatwiej, bo będę miała zajęcie i więcej stresu. To zawsze dobrze działa, ale zanim wrócę muszę mieć jeszcze z 7 kg mniej.

Śniadanie: kawa z mlekiem, śliwka
Obiad: sałata, gołąbek bez sosu, pomidor, brokuł, cukinia, śliwka
Kolacja: gołąbek, jabłko, winogrona

Spacer 2 godziny, na razie bez ćwiczeń, ale już się biorę.
  • bezkonserwantow

    bezkonserwantow

    26 sierpnia 2007, 16:12

    a ja czekam na nowy opis twoich zmagań:)

  • alinachan

    alinachan

    25 sierpnia 2007, 22:50

    Widać, że masz motywację. Jakby co, pisz, rozpędimy chmury smutku i zwątpienia!

  • bezkonserwantow

    bezkonserwantow

    25 sierpnia 2007, 20:13

    ładnie z tymi kaloriami.

  • orzeszek

    orzeszek

    25 sierpnia 2007, 18:47

    nadchodź, nowa TY!Trzymam kciuki. W razie chandry służę wsparciem.