...taka zadowolona to ja nie byłam, gdy o świcie obudziło mnie dziecko. Dziecko odmówiło jedzenia i snu i domagało się uwagi. Przyniosło mi nawet do łóżka książeczkę o kurczaczkach do poczytania. Przeczytałam dwa razy i uznałam, że skoro już wstałam, to dobrze spożytkuję ten czas. Ubrałam mój specjalistyczny dresik do biegania, ubrałam dziecko i wsadziłam je do specjalistycznego wózka do biegania. I ruszyłyśmy.
Godzina marszu przeplatanego biegiem. Udawało mi się dziś biec na dłuższych niż ostatnio odcinkach, więc jestem z siebie dumna. Po powrocie do domu poćwiczyłam jeszcze 25 minut: 20 przysiadów, 20 brzuszków, 500 spięć brzucha i po 170 ćwiczeń na nogi.
Potem zjadłam śniadanie: trzy kromki chleba żytniego razowego ze słonecznikiem z serkiem jogurtowym, sałatą i pomidorem. Dzień dobrze zaczęty, mam nadzieję, że nie zakończę go lodami jak wczoraj.
angelisia69
27 kwietnia 2015, 14:04no takie cos to rozumiem,a nie wieczne narzekanie mlodych mam ze nie ma czasu na aktywnosc bo dziecko!!Wymowka zawsze sie znajdzie
Motywacja_do_zdrowia
28 kwietnia 2015, 11:59Najpierw trzeba było zainwestować w wózek. To dobra technika na oszukanie mózgu - poczytaj: http://motywacjadozdrowia.blog.pl/2014/08/25/oszukaj-swojego-wewnetrznego-lenia/