Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wstydliwe wnioski


Wstyd mi za wczorajszy dzień, za moją słabą wolę. Wstyd mi, że uległam pokusie i to jeszcze aż tak. Co mogłam zrobić? Mogłam po prostu odwrócić wzrok od kuszącej promocji na ptasie mleczko. Mogłam też – jeśli już nie udało mi się pohamować i musiałam kupić smakołyk – zjeść ptasie mleczko po kawałku, dwóch na dzień. Mogłam zanieść całe pudełko na grilla i podzielić się ze znajomymi. Mogłam zrobić wiele rzeczy, ale mój wewnętrzny łakomczuch zwyciężył. Co ja sobie myślałam? Właściwie nie myślałam nic. To było bezmyślne jedzenie. Postawiłam otwarte pudełko na wózku i tak pchając moje dziecko podjadałam ptasie mleczko.

Czy ten wstyd sprawi, że następnym razem się pohamuję? Oby.

Co sprawiło, że uległam pokusie? Chyba wpłynęły na to dwa czynniki. Jeden – do sklepu weszłam na głodnego. Byłam po małym śniadaniu i już czułam głód przed grillem. Gdy jesteśmy głodni, mocniej działają na nas bodźce związane z jedzeniem. I nam mnie podziałał ten bodziec bardzo. Druga sprawa to taka, że szliśmy właśnie na grilla, a więc już w założeniu miałam sobie pofolgować nieco. Rozluźniłam codzienny rygor dietowy i oto skutki.