Nie potrafię się odchudzać. To wymaga planowania. Nie wyniosłam tego z domu więc jest mi ciężko. Nie umiem się zmobilizować do przyszykowania sobie czegoś do pracy...
Dodatkowo denerwuje mnie, że jem mało a kupuje dużo- bo muszę. Np. na kolację zaplanowana jest kanapka z serem pleśniowym. Wiadomo, że sera na tej kanapce jest tyle co kot napłakał ale kupić trzeba cały krążek. Co z tym później zrobić? Wywalić? Jeszcze z serkiem pół biedy bo mój mąż go wciągnie w minutę ale inne produkty się u mnie marnują... Nie chcę więc zbyt wielu rzeczy kupować bo mój A. się denerwuje, że tyle zostaje i wszystko to ląduje w śmietniku.
Moim problemem jest również poniekąd brak czasu. Pracuję różnie- często również w weekendy. Jesteśmy z A. na etapie sprzątania dwóch mieszkań po babciach i należy się z tym w miarę szybko wyrobić. Kiedy już posprzątamy zabieramy się za remont jednego z nich. Wstyd się przyznać ale przez to wszystko nie zrobiłam jeszcze ani jednego z zaplanowanych ćwiczeń... Masakra. Chce mi się ryczeć a jak wiadomo na ryk najlepsza jest czekolada!
Kawy też nie potrafię sobie odmówić- z cukrem i mlekiem. Beznadzieja totalna....
chubbyann
21 czerwca 2013, 16:22Nie kupum produktów paczkowanych. Wszystko, nawet sery pleśniowe można kupić na wagę. Kiedyś też marnowało mi się mnóstwo jedzenia, ale zmieniłam nawyki zakupowe. Kupuję bardzo małe ilości a często.