Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I tort był smaczny... :D


Hej!
Wprawdzie nie było mnie ponad tydzień na portalu, ale mimo wszystko udało mi się zrzucić pełny kilogram przez  7 dni! Dziwne to jakoś, bo nawet jadłam pizze oraz tort urodzinowy mojego Taty (rocznica 57). Widać, że jednak ćwiczenia coś działają:) I bardzo się  z tego cieszę:D Nie udaje mnie się jednak trenować codziennie ale jakoś co drugi dzień coś robię. Ostatnio nawet udało mnie się przez godzinę pedałować na rowerku z prędkością ok. 27km/h i oglądać przy tym serial. Czasami też udało się ćwiczyć pół godziny (rozciągające przeważnie plus brzuszki niepełne). Mimo wszystko jestem zadowolona z rezultatów! Waga ruszyła z miejsca i nie o 500gram ale cały 1 kg! Więcej mi nie potrzeba do szczęścia tylko wytrwałości! Dziś oczywiście po wczorajszym rowerku i basenie (w wodzie jedynie stałam:P ) mam ochotę na przerwę. Zacznę od jutra męczyć swoje ciało by wyglądało lepiej do wiosny:)

Cieszę się tak jakbym zrzuciła już z 5 kg:P Ważne, że widać efekty - Tato zauważył zmianę:D Ale gorzej, że chudną mi przede wszystkim ramiona i piersi :((( wolałabym jednak UDA i brzuszek nie pomijając tylnej części ciała;P Cóż jednak nie można mieć wszystkiego.

Najbardziej cieszę się z tego, że mnie i mojemu Arkowi udało się namówić mojego Seniora na pływanie! Ma chore stawy (RZS) i bolący kręgosłup i w ogóle nie chciał o tym słyszeć. Pamiętam jednak jak był młody a ja malutka to często z nami chodził na basen. I faktycznie ostatni raz to było 20 lat temu... Wczoraj pół godziny tłumaczyłam Tacie, że ruch to zdrowie a w wodzie to już super zdrowie. Dał się przekonać ale obiecałam, że już więcej nie będę na niego naciskać. I racja - jak ma potem marudzić i cierpieć to lepiej by siedział w domu przed tv. Ale wstał dziś rano do pracy co oznacza, że kręgosłup działa jak należy i się nie przeziębił :)
Ciekawe czy teraz będzie nas namawiał na kolejne wizyty na basenie, czy raczej było miło ale się skończyło i nie zmieni siedzącego trybu życia. Mam nadzieję, że jednak to pierwsze...

Zmykam już sobie i obym za tydzień również miała dobre wiadomości :D