Stoi waga patrzę na nią a ona liczy i liczy i doliczyć się nie może. Nic się nie zmieniło - 67kg jak się patrzy. Chociaż staram się jak mogę, przestępuję z nogi na nogę, staję to wyżej, to niżej wyświetlacza i nic... cały czas to samo.... Dobrze, że chociaż nie tyję.. A w sumie i sportu używam i z jedzeniem nie przesadzam. No nic widocznie tak musi być...
Przygotowania do świąt trwają a tu nowa wiadomość - mój chłopak został wujkiem i ojcem chrzestnym:D Wczoraj Norbercik przyszedł na świat - nie chciał do Trzech Króli poczekać, a co tam. Woli spędzać wigilię przy stole, ewentualnie na kolanach Mamusi bądź Taty a nie w brzuszku:P Pływanie mu się już znudziło. Zdrowe to i silne ale przydałoby się jeszcze by przybrało na wadze... [nie to co ja:P] Maleństwo pewnie szybko się zaaklimatyzuje.
To dopiero DOBRA NOWINA:D:D:D:D:D
nihrian
21 grudnia 2010, 18:31jakie to miłe że dzieciątko już na świecie. Nie martw się, waga ruszy w dół, niebawem. cierpliwości i wytrwania życzę :*