Oj, ufff! Mam wreszcie tę 6 z przodu. Nie wiem ile się nią będę cieszyć, bo czuję, że zaczynam puchnąć przed okresem... No ale taki urok kobietki ;o) Dokładne pomiary i ważenie będzie przepisowo - za tydzień. A w minionym tygodniu udało mi się poćwiczyć łącznie 6 godzin. Zumba ukochana x 3 i modelujące ćwiczenia na brzuch, pośladki i uda x3 ;o). Poza tym dietkowałam wzorowo, to dziś właśnie wpadka weekendowa była, bo na rozluźnienie i złagodzenie nerwów wypiłam winko. Winko najlepiej mi robi na zespół napięcia ;o), poza tym było czerwone i wytrawne, więc na trawienie dobre. W przyszłym tygodniu też mam zamiar ćwiczyć tyle razy co ostatnio. No chyba że @ się przywlecze to zrezygnuję z modelujących, ale z zumby - nigdy, przenigdy! Kocham ją miłością ogromną i dozgonną, bezgraniczną i (nie)bezinteresowną. Właśnie z myślą o niej zakupiłam dzisiaj dwa sportowe biustonosze.
Zmykam Was jeszcze poczytać, niczego nowego nie wniosłam tym wpisem, czuję się jak wielka, spuchnięta parówka, ale jutro może będzie choć troszkę lepiej. Pozdrawiam!
grgr83
3 lutego 2013, 11:41Gratuluję 6 :)))) Najważniejsze to znaleźć ruch, który sprawia przyjemność Zumba górą hihi
rattulla
3 lutego 2013, 11:02super, gratulacje :)
Cioccolato
3 lutego 2013, 09:35Gratuluje 6 z przodu :-) Oby było jeszcze lepiej :-) Czasami winko to zdrowa rzecz wypić :-) Pozdrawiam :-)
Impatient
3 lutego 2013, 09:10No no gratulacje :) Oj tak w zumbie można się zakochać już od pierwszych zajęć :) To jest świetna zabawa, wyśmienicie poprawia humor a na dodatek można co nieco zgubić :)
Seeley
2 lutego 2013, 22:11Właśnie wszyscy polecają zumbe a u mnie nie ma tych zajęć.. Ahhh.. Szkoda. Gratuluje 6 z przodu :)