Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pokarmowe rozterki


Wspomniałam wczoraj o rezygnacji z kolacji. Wcześniej odrzucałam wizję siebie na diecie, ale po 2 tygodniach bez zmian postanowiłam się was poradzić. 
Od roku jem to samo o tych samych porach, teraz w mniejszych ilościach no i bez słodyczy. Mój jadłospis jest według mnie dość ubogi i to dołuje mnie jeszcze bardziej. Staram się jeść najmniej jak mogę.   

Śniadanie: codziennie poza weekendami o 6 rano 
jajko smażone lub gotowane z kromką chleba z masłem lub majonezem i szczypiorkiem czasem jem kanapkę: 1,5 kromka chleba z kiełbasą lub wędliną czasem tost z serem z opiekacza. Jadłam wcześniej smażony boczek, ale od 2 tygodni nie jem tłustych rzeczy. 

Nigdy nie miałam zwyczaju jedzenia drugiego śniadania. Czasem jabłko koło 12. 

Obiad w poniedziałki, środy i piątki o 16. We wtorki i czwartki o 14. W weekend też podobnie. 
Obiad niestety jest dziełem mamy, która nie akceptuje tego, że chcę się odchudzać, bo według niej nie mam z czego. Może to być jakaś zupa. Jem 1 talerz. Kotlet z sałatka i ziemniakami. Rybka z ziemniakami i sałatka. Zapiekanki, makarony z sosem, różności jak w każdej polskiej kuchni. Całe szczęście, że mój obiad nie składa się z 2 dań i deseru tylko albo zupa albo mięso. 

Kolacja: między 18 a 19
często odgrzewam to, co było na obiad, czasem płatki z mlekiem, kisiele, budynie lub kanapki z serem. 

Sporadycznie po 20 zdarza mi się zjeść jabłko. 

Dlaczego więc waga stoi w miejscu doliczając jeszcze ćwiczenia? 
  • paula.pk

    paula.pk

    27 lutego 2013, 20:53

    Jak dla mnie jesteś wystarczająco chuda.masz taką idealną wage,i nie wiem czy jest sens robic z siebie anorektyczkę :)