Od roku jem to samo o tych samych porach, teraz w mniejszych ilościach no i bez słodyczy. Mój jadłospis jest według mnie dość ubogi i to dołuje mnie jeszcze bardziej. Staram się jeść najmniej jak mogę.
Śniadanie: codziennie poza weekendami o 6 rano
jajko smażone lub gotowane z kromką chleba z masłem lub majonezem i szczypiorkiem czasem jem kanapkę: 1,5 kromka chleba z kiełbasą lub wędliną czasem tost z serem z opiekacza. Jadłam wcześniej smażony boczek, ale od 2 tygodni nie jem tłustych rzeczy.
Nigdy nie miałam zwyczaju jedzenia drugiego śniadania. Czasem jabłko koło 12.
Obiad w poniedziałki, środy i piątki o 16. We wtorki i czwartki o 14. W weekend też podobnie.
Obiad niestety jest dziełem mamy, która nie akceptuje tego, że chcę się odchudzać, bo według niej nie mam z czego. Może to być jakaś zupa. Jem 1 talerz. Kotlet z sałatka i ziemniakami. Rybka z ziemniakami i sałatka. Zapiekanki, makarony z sosem, różności jak w każdej polskiej kuchni. Całe szczęście, że mój obiad nie składa się z 2 dań i deseru tylko albo zupa albo mięso.
Kolacja: między 18 a 19
często odgrzewam to, co było na obiad, czasem płatki z mlekiem, kisiele, budynie lub kanapki z serem.
Sporadycznie po 20 zdarza mi się zjeść jabłko.
Dlaczego więc waga stoi w miejscu doliczając jeszcze ćwiczenia?
paula.pk
27 lutego 2013, 20:53Jak dla mnie jesteś wystarczająco chuda.masz taką idealną wage,i nie wiem czy jest sens robic z siebie anorektyczkę :)