Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Beznadzieja.
27 lutego 2014
Imprezy się skończyły i siedzę u rodziców, zupełnie nie planowanie... Jeszcze rok temu cieszyłabym się niesamowicie, jednak odkąd poukładałam zycie w nowym miejscu, tu nie mogę się jakoś odnalezc... Nudze się, nie mogę znalezc miejsca... Do tego ja i F. jestesmy chorzy... Ale jutro wracam do normalnosci, do 'robienia', do ćwiczenia.... I w końcu chce zaczac wyzwanie!
UlaSB
28 lutego 2014, 11:07Choroba zawsze rpotrafi rozwalić każdą dietę :/ Ale bądź dzielna, opłaci się :) Co do tofu, to nigdy nie kupuję naturalnego, tylko zawsze wędzone. Są różne rodzaje i różne firmy, które je produkują. To, które widać (a raczej nie widać) na zdjęciach jest z ziołami i ziarnami słonecznika :) Do kanapki po prostu pokroiłam je na plasterki, a do gulaszu dodałam pokrojone w kosteczkę jak mięso :) Pozdrawiam
keisho
27 lutego 2014, 22:55Ach no dlatego aż się boję iść na jakąś imprezę, bo wiem, że na kacu potem mam takie gastro i wszyystko bym jadła co niezdrowe :D Super by było jakbyśmy schudły te 10 kg do tego czasu ! :D
keisho
27 lutego 2014, 17:17Jak imprezy się udały? Też tak mam... odkąd wyjechałam z rodzinnego domu to jak tam wracam,to jakoś nieswojo się czuję :) Raz na jakiś czas czemu nie, ale na dłużej chyba odpada. :D
joanna7155
27 lutego 2014, 14:39Trzymam kciuki za wyzwanie! ;)