Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Małżeński balast


Na studiach zapierałam się, że jeśli kiedykolwiek wyjdę za mąż nie zapuszczę się i nie przytyję 10 kilo, jak to zwykle z żonami bywa. Rzeczywistość jest okrutna. I to nawet nie tak że jem hamburgery, frytki, mnóstwo słodyczy czy cos. Raz w miesiacu jakas pizza się trafi czy coś, ale to i tak z winy męża:P.

Dobra, nie pogrążam się wystarczy, że zestawię sobie moje wymiary: 2 tyg przed ślubem i moje wymiary z wczoraj(1,5 roku po ślubie)

biust                   95/97

pod biustem         80/90

talia                    76/85

brzuch pępek      87/92

pod pępkiem        92/100 

biodra                 98/108

uda                     57/59

łydki                    38/40

bicepsy aka pelikanki:P    28/30

JEST TRAGICZNIE. 50cm przytyłam!!!! 

Ale od tygodnia codziennie ćwiczę z blenderfitness i to nie czcze gadanie, bo już się tak wkręciłam, że czuję się rozdrażniona jak nie poćwiczę i się nie zmęczę. W weekend była impreza urodzinowa męża, samo robienie torta, sałątek i innych, gdzie musialam próbować mnie wnerwiło, ale od dziś mogę pic sobie tylko zieloną herbatkę/wodę i jesc cos leciutkiego.

W tym roku 3 wesela, ja na zdjęciach coraz bardziej przypominam prosiaczka, żylaki na nogach się powiększają, a moja waga dobiła do 77,1 kg. Przed ślubem było 68, jak nie mniej... TYPOWA MŁODA ŻONA.

Mój cel: do końca marca zrzucić łącznie 10 cm, tak po cm z każdej części..


  • Kora1986

    Kora1986

    13 marca 2017, 14:23

    a ja po ślubie schudłam :-) Po latach małżeństwa część wróciło, ale walczę :-) W tej chwili i tak ważę o 3 kg mniej niż w dniu ślubu :-) Tobie życzę tego samego :-)