Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Kolejny dzień i kolejny spadek?


Kolejny dzień i kolejny spadek, jednak coraz bardziej jestem przekonana, że to tylko woda szaleje w moim organizmie... ehhh, pożyjemy zobaczymy. 

99% wahanie wody i 1% awaria wagi :)

Tymczasem trzymam się menu i żeby nie było nudne szykuję kurczka (piersi) tandori z ryżem na jutrzejszy lunch. Wiem, że nie będzie to tak lekkie jak ostatnie sałatki, ale królikiem nie jestem. Czytam we wpisach/na forach o zmaganiach z ograniczeniem słodyczy, dla mnie nie jest to problem, bo nigdy za nimi zbytnio nie przepadałam, ani nie miałam specjalnych ciągot. Problemem jest zrezygnowanie z cięższych grillowanych potraw, karkówka, żeberka, steki (slina) i jedzeniem poza domem, kolacje na mieście, weekendowe posiadówki... No nic, póki co trzymam się postanowień! 

menu z dzisiaj:

I sniadanie: smoothie z  1/2 banana, plaster melona, woda

II sniadanie: serek grecki z musem truskawkowym z płatkami owsianymi i suszoną żurawiną

lunch: 2 jajka sadzone, 1 kromka ciemnego chleba z kozim serem i 1/2 awokado

kolacja: ok 150gr grillowanego łososia z puree marchewkowym

w ciągu dnia +/- litr wody, zielona herbata x 2, czarna kawa x2


No i czas na wieczorną herbatkę..