Niby urlopik ale ciągle coś załatwiam! A to telefony, a to internet bo zmiana i nie było mnie tak długo. Są też plusy, posprzątałam szafę i znalazłam kilka ciuchów o których dawno zapomniałam i o dziwo w które znowu się mieszczę!! Stare i zbyt luźne powyrzucałam albo zaniosłam na zbiórkę odzieży więc ciałko nie waż się ani grama napęcznieć bo nie będzie w czym chodzić!!
Dziś wpadłam na chwilę do pracy i oczywiście papierów mnóstwo ale trudno jutro wyjeżdżam więc nie zamierzam się przejmować. W końcu jakiś luźny wypad na koniec urlopu:) W poniedziałek zamiast wrócić wypoczęta będę ledwo przytomna w pracy ale cóż następny urlop latem to odeśpię hehehe.
Buziaczki dziewczynki...
Martwi mnie tylko jak w poniedziałek wypadnę u dietetyczki po tej weekendowej eskapadzie hihihi
anetalili
23 lutego 2012, 21:07Dobrze, że ja nie wyrzucałam za dużych, rzeczy, bo jak przytyłam to bym chyba nago chodziła.