Tytuł chyba mówi wszystko... Co prawda nie było tak źle jak tydzień temu ale jednak. Urodziny chrześnicy zrobiły swoje. Do kawy zjadłam tylko galaretkę z owocami i to BEZ śmietany, oparłam się truskawkowemu tortowi, szarlotce na ciepło ze śmietaną, czekoladowym cukierkom i raffaelo.
Natomiast kolacyjka... Mięska mnie gubią, zaczęło się od zapiekanki z ryżem, brokułami i gotowanym kurczakiem, niby nic ale do tego sos serowy... Potem pół kotlecika i łyżka sałatki, potem kawałek piersi kurczaka na ostro... i na koniec resztki ryżu z brokułami. To było najpyszniejsze i stało tuż przede mną!!!!
MASAKRA, a nawet czekoladką z okazji dnia kobiet się oparłam i wszystkie przywiozłam do domu...
Najgorsze że jutro wizyta u dietetyczki i będzie wstyd. Cały tydzień się pilnuje aby w weekend tak przypalić!! Na szczęście to ostatnie w tym miesiącu rodzinne spotkanie, teraz dopiero Wielkanoc... A co może kusić w Wielkanoc.... mięsko w galarecie z majonezem... Damy rade!
02mama08
11 marca 2012, 20:41Poprostu wyciagnij wnioski i do DZIEŁA :) zacznij dietkować wzorowo.Pozdrawiam
anetalili
11 marca 2012, 20:25Jakbym czytała siebie :) Dokładnie to samo zrobiłam. Cały tydzień wzorowy, a sobota do kitu.
marlenka15
11 marca 2012, 14:51Kochana wracaj do dietkowania szybciutko ! :* Mam nadzieję że dietetyczka da Ci kopa ! I wrócisz do wcześniejszych nawyków ;* I znowu waga będzie pięknie lecieć ; )
duszka189
11 marca 2012, 14:30u mnie jest podobnie mając do wyboru słodycze i mięcho stawiam na to drugie i tez mnie to gubi by zapanowac nad łakomstwem mięsożercy
sylwia7713
11 marca 2012, 14:26Spokojnie, każdy zalicza wpadki i jak dla mnie są potrzebne, oczywiście nie za często. Po każdej takiej to dostaję kopa do mobilizacji no i obiecuję ze to była ostatnia, ale na obietnicach niestety się kończy. Powodzenia i miłej niedzieli :)