Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kryzys...


Od jakiegoś czasu podjadam, zamieniam posiłki na coś na co akurat mam ochotę albo totalnie się objadam i co gorsza... wymiotuję. Wim, obrzydliwe ale jak zrobi się to dosłownie po jedzeniu to jest to banalnie proste i uzależniające...

Rozmawiałam z dietetykiem, że mam problem, że zaczynam sabotować dietę. On że mam wytrwać, że niedługo zmienimy itd. Rozmowa z głównym trenerem była bardziej konstruktywna. Mam wizytę u psychologa i chirurga plastycznego aby ocenił co będzie się dalej działo i czego mogę się spodziewać. Niby dobrze ale zamiast się tym zmotywować, brnę dalej w moje niewłaściwe popędy....

Żałosne... czuję się żałośnie z tym co robię.

  • KittyKatt

    KittyKatt

    4 maja 2016, 17:43

    Ej, głowa do góry. To wspaniałe, że pokonałaś swoje ograniczenia i bariery, grzechem byłoby zapędzić się w jakieś choróbsko. Życzę Ci dużo siły i radości z tego co już osiągnęłaś :)

  • limonka80

    limonka80

    4 maja 2016, 12:42

    To nie jest żałosne tylko normalne na tym etapie diety,Zbyt surowo siebie oceniasz.Ne jest łatwo i być może jeszcze niejeden kryzys przed tobą,ale spójrz ile osiągnęłaś.Dla mnie to mistrzostwo ,bo ja nie byłam w stanie samodzielnie dotrwac do takiego etapu jak Ty.Trzymam kciuki i kibcuję,bo jesteś twardą babą i wiem,że nie dasz dupy i nie popłyniesz.

  • kociontko81

    kociontko81

    3 maja 2016, 21:08

    nie mi oceniac ale nie wychodz z jednego uzalezniana w drugie. Chodzi o to zeby byc zdrowym a nie szczuplym aby nie dosc do celu po trupach.. wlasnego zdrowia. Duzo zdrowia i sily Ci zycze